Bit, flow, styl wszystkich na kark będzie bił Nie zginę w połowie drogi mimo, że nie starcza sił Grubą ekipą wjadę pociśniemy fiutom Nasza wiara jest jednostką siły, której nie powstydziłby się nawet Newton Siła ciążenia, rozjebnia, nie muszę sprawować władzy by twierdzić, że uzależnia Moją siłą są blizy, dusza artysty, najsilniejszy jest ten, kto umie złożyć dłonie do modlitwy Pięści do bitwy, mimo przejść, przykrych historii By zakopać topór nie wystarczy zwykły uścisk dłoni Chcą mieć szacunek i siano za frajer leszcze Mam sporo sił i pomysłów by położyć ich jednym wersem Wierzcie mam dość siły by znieść cudze nieszczęście Dość wiary i opanowania w tym mieście Darzę szacunkiem ludzi prawdziwych, ludzi uczciwych Wiecznie odwaga, waleczne serce Siła, by jej użyć musisz się odważyć Szacunek, by go mieć musisz nim darzyć Szmal, by go zdobyć musisz się kołować Siła, szacunek i szmal-musisz na to zapracować Wyciągam broń, odbezpieczam Chwilę potem chłodna lufa mrozi skroń twoją zlaną zimnym potem Naciskam spust rozpryska mózg się po ścianach Krwista z ust piana, nie odciskasz już poważania Zimna krew martwe ciało studzi Kto nie poczuł szacunku do ludzi także nigdy go nie wzbudzi Ja i moje ziomki tu nie ufamy takim Moje ziomki, ziomusie, ziomeczki, swojaki O tym mówią bloki, nie rób z gęby dupy Jeśli chcesz tu w szacunek i we względy utyć Po pierwsze lojalność to mi często pomaga Tobie obce są słowa honor, męstwo, odwaga Z klęską się zmagasz prawdę przełykasz ze śliną Jesteś ścierwem, szmatą, gównem, kurwą, padliną Patrzysz w lustro, nie masz nic do ukrycia Tylko widmo śmierci budzi szacunek do życia W kleszczach lęku, paranoi stoisz śmieciu chwilę Stoję tuż za tobą, w ręku trzymam sztylet Siła, by jej użyć musisz się odważyć Szacunek, by go mieć musisz nim darzyć Szmal, by go zdobyć musisz się kołować Siła, szacunek i szmal-musisz na to zapracować Wejdę do banku przeładuje czterdziestkę piątkę Zastukam lufą w szybkę szybko napełnię portfel Rozwiążę problem pierdolonych polskich złotych Polski popyt na ten polski profit Kopsnij floty bo stopy inflacji rosną Dożyję czasów gdy się spłacę i wyjdę na prostą Podskocz wyżej niż umiesz grasz o dużą sumę Będziesz brał szmal, będziesz miał siłę i szacunek Ludzie walczą o dumę kwitną interesy stale tu Te osiedla to szanują a ty puszczasz parę z ust Dla tych paru stów tu niejeden wzniesie ogień Teraz pieniądz w cenie, hajs podli, hajs drugim bogiem Chcesz diamentów, kobiet, chcesz kawioru, balantinesów Być rekinem biznesu, poczuć smak highlife'u Szmal to tajfun, robi zamieszanie znika To kolejną nocą piękny sen o grubych plikach Siła, by jej użyć musisz się odważyć Szacunek, by go mieć musisz nim darzyć Szmal, by go zdobyć musisz się kołować Siła, szacunek i szmal-musisz na to zapracować