[Zwrotka 1] No trudno, wkońcu przyszło konsekwencje ponieść W oczach nie stały mi łzy, gdy psy skuwały mi dłonie O tobie? Nigdy nie myślałem jak o żonie Pozwól, że ci to wyjaśnię stojąc przy mikrofonie Myślałaś, że to koniec, dziś pokażę ci z bliska Brudne klimaty, dziewczyny do towarzystwa Na początku było nie źle, później sam już nie wiem Chore emocje, ciągłe pretensje do siebie Przyznam, że cię zdradzałem, lecz oszczędzę detali Gdybym wyznał ci z kim świat by ci się zawalił Kurwa miało być pięknie, ale plan nie wypalił Było źle, z czasem byśmy się pozabijali Teraz pewnie zapalisz, ale nic to nie zmienia Jestem zły, to potwierdzi każdy akt oskarżenia Mówię ci do widzenia, lecz jak zawsze nie klękam Jeśli chcesz się wypłakać, nie licz już na mój rękaw [Refren] x2 Skłócony z życiem, nie ma tu co kryć Dowodem tego blizny, które noszę aż po dziś Mówię za siebie, nie słucham własnych lęków Choć czasem czuję się jakbym szedł przez życie po ciemku [Zwrotka 2] Szczęśliwe życie, wszystko chuja warte Już zbyt wiele razy los pokazał mi czerwoną kartkę Wciąż idę tędy, pierdolę wasze względy Przykro mi, lecz jestem z tych, którzy popełniają błędy Wokół znajome gęby i pierdolone psy Ten, kto daje za wygraną po prostu wypada z gry To nie są żarty, wciąż spłacam swoje długi Ktoś ma szczęście przez fart, należę do tych drugich To, że patrzysz na mnie krzywo jakoś przeboleję Wiem, że dla niektórych jestem tylko pieprzonym złodziejem Nie wezmę kurwy za rękę i nie pójdę na spacer Jak przystało na alkoholika, budziłem się z kacem Czy przyszedłeś mnie pożegnać? Pozwolisz, że spytam Gdybym wtedy jednak podzielił los Magika Tamta płyta to historia, teraz jeszcze mocniej Piszę słowa, za którymi stoją prawdziwe emocje [Refren] x2 [Zwrotka 3] Dzisiaj twój spokój może paść moim łupem Nawija Chada, ten typ, co miał być trupem Ty to masz tupet, jesteś zwykła suka Co nosi cechy tych pań bez kręgosłupa Jak siedziałem w ciupie, to mi nie wysłałeś nawet karty Teraz pytasz o zdrowie, to chyba jakieś żarty Nie to żebym się martwił, nie pójdę na kompromis Ja naprawdę nie życzę sobie, byś do mnie dzwonił Pewnie chciałbyś cos nagrać, lepiej kurwa zapomnij Czasem mniej znaczy więcej, taka szczypta ironii Już nie boję się śmierci, ale nie chcę umierać Nie zawaham się zwrócić z prośbą do przyjaciela Teraz bez obaw w sercu, cały czas tam gdzie prawda Znów przedstawiam ci własne życie w najgorszych barwach Kurwy skaczą do gardła i szykują mi stryczek Mam tu ludzi takich jak ty, na których liczę [Tekst - Rap Genius Polska]