[Zwrotka 1: Emil G] Spóźniam się często, łobuzie, pod presją, na luzie Pod kreską na co dzień - olewam, co jest w modzie Jak tu żyć, powiedz mi w drodze do piekła Ogolę japę dziś - jutro nie będzie piekła Wpadają tu dzierlatki, wyzywają mnie od świń Lecz kumają moje gadki, gdy zapraszam je na film Chyba nie muszę mówić, skąd ten dym i co tu płonie Gdy pytają się zalotnie, czy lubię kręcić im Jutro ja mam dzień, kto ma go mieć? Chyba nie Ty Jak to piszę, zalegam, jutro będzie praca Kiedy będziesz tego słuchał, dalej będę się spłacał Nie zamulić u Knapa na trackach to draka Słyszysz beat i zalegasz, jutro będzie praca Albo studia, cokolwiek, myślałem o nich wczoraj A nie odróżniam ciągle dziekana od rektora Aye! Wiem, że masz podobnie, ziomal! [Zwrotka 2: Kuba Knap] W nocy łatwiej zarywam, kiedy zerkam w kalendarz I jutro w planie mam dzień na chillout Mam styl, aż jak nie grymaś tylko rób, kierwa Ta chwila mija i ja się nie rozpędzam We łbie tytuł brzęczy mi, więc zaciskam palce Kiedy między nimi czuję przepływ dni Albo budzę się i czuję się jak w skupie butelek I snuję się reżyserując mój czeski film Zestaw mnie i pragmatyzm, to się nie uda łatwo Jak pierwsza lufa na czczo Ale jeśli nic mnie nie przerywa pracy Nie mów: "Kuba, łajzo" Przypomnij kiedy będę leciał przez życie ślizgiem [Tekst: Rap Genius Polska]