Emdeka - Patos lyrics

Published

0 75 0

Emdeka - Patos lyrics

Wiesz o co chodzi? Przyjęło się chyba tak w Polsce, że w ogóle ludzie chcą szufladkować tą całą twoja muzykę Mnie się pytają czy to jest horror rap, czy hardcore rap, czy psycho, gdzie jest ten dawny Miuosh Czy to trueschool, czy bounce. Stary ja nawet nie wiem co to jest ten trueschool, nie? Czy to chodzi o to że bit jest samplowany? Ważne jest to żeby ludzie razem z sobą dorastali i rozumieli to co ty chcesz im powiedzieć Nie ważne czy studiują, czy pracują, czy są z bloku, czy z dobrego domu Czy z ulicy. Ważne że to rozumieją. Ja robie to dla wszystkich, bo o to chodzi nie? [Verse 1] To nawet dla tych co dzień w dzień wdupiają fetę I do dziś im się wydaje że patos to ten czwarty muszkieter Ja każdy wers zawijam blete i ściągam bucha W płucach go miele i wypuszczam go w eter, posłuchaj Tych parę prawd, parę historii i miejsc, pare set brudnych serc Których rytm określa herc - ja wiem Czasami zamiast się wspinać o wiele łatwiej jest zejść Ja na kolanach, po kamieniach póki tylko jest sens Póki tylko jest powód, koncerty to alibi, dyskografia to dowód Nie z Vivy i MTV, a zza szyb samochodów Daleko mi do szczytów, o wiele bliżej do grobu To ten nieznany na ogół i ten nie słuchany wszędzie Chuj z tym, póki gram, wiem że jakoś to będzie, (ej) Bo znam swoje miejsce, to dla moich ludzi tutaj i wszędzie! Stary, powiem Ci tak że w momencie kiedy zaczynałem słuchać tego całego rapu Kiedy strażak puszczał mi te kawałki Kiedy zaczynaliśmy to robić z Puqiem Nawet sobie nie wyobrażałem tego że kiedyś będe w sytuacji, w której wydaje płyty, gram koncerty Jeżdżę po całej Polsce, to było zupełnie inaczej [Verse 2] Pamiętam koniec podstawówki, i te pierwsze rytmy Pierwsze rapy na walkmanach, co cięły mózg jak brzytwy Lenary, ery, Wzgórzaki i Kalibry Pierwsza wódka i jointy, których nie zapomnę nigdy Pamiętam PKCK MCF ALO Dziewiętnasty Pierwszy mega, pierwsze w miarę szybkie laski Pierwsze weekendy w Tychach Na M się dało ten rap wdychać I po dziś dzień z Rzeszem okupuje tam ławki Pamiętam Mikołów z przed tylu lat Ja i dwóch, co jak brat kontra świat Wiem, dzień za dniem, a za taktem takt Na przekór całej stercie tych naciąganych prawd Z czasem dorwał nas jad, ład, czasem pękam Nawet przy najtwardszych dzwiękach Wyłapałem jedno i do dziś to pamiętam Im wyżej jesteś, tym droga bardziej kręta Bo to dla moich ludzi tutaj i wszędzie Dzień za dniem, a za taktem takt Póki jest powód, póki tylko jest sens