[Zwrotka 1] Cześć, byłem tam, tam, gdzie ulga przeplata się ze strachem Wiesz, dyletant, dylemat ucznia, marynarz czy kamień-papier Kondygnacje tej relacji zmieniłaś w gruz Metryka w chuj dziś zatęchła, jak bagno Eskalacje profanacji zaliczasz znów Gdy naliczasz swój pierdolony highscore Tak w sumie mam to gdzieś i w sumie patrząc Ta dwuznaczność między nami to pikuś Tak już padło, hash; esperanto Zobaczyłabyś ją nawet na księżycu Znasz ten psikus, mała, że Cię nie głaszczę Życzenie zawsze to możesz mieć do siebie Życie nie zawsze przy wycenie wrażeń Ocenia trafnie czy to koniec ich dla Ciebie [Refren] Nie pytaj jak mnie, nie pytaj gdzie Nie pytaj czy i dlaczego też nie pytaj Nie idę tam, nie, nie widzę Cię Wyczyszczę taśmę, wiesz, jeszcze dzisiaj [Zwrotka 2] Powielam schemat, łatwo sądząc, ze to słowo klucz Że niemal teraz, to na pewno się zazębi Że nie ma nieba, to nie musisz mi ochoczo znów Wybijać ze łba i tłumaczyć wszystko wielkim Rybko nie klnij, ja już wyrabiam normę Tylko zerknij, bo mnie ciska, jak nie patrzysz Egocentryk, już przybrałem taką pozę Bo jak myślałem o Tobie, to zjebałem się na sam ryj Last trip i przysięgam, że ostatni Na dziś, to pierdolą mnie albumy Mam czym pooddychać, a Ty sapnij znów Zawżdy w punkt potrafiłaś walić w struny Partytury te wypierdol dziś do kosza Każdej nuty dźwięk, to kurwa jazgot Mam te nuty gdzieś, sunę spod klosza Egzystencji, co przypominała tamtą Tekst - Rap Genius Polska