YOU SHALL NOT PASS! [Verse 1] Mam za co umrzeć, nie jestem tylko narratorem Patos w sztuce to coś, czego bardzo chcesz Nieświadomie, choć wyniki są owocne A każdy dzień to Twój własny Dying Day Harvey Dent - kontrastuję sam ze sobą Dance of d**h i się cieszę, że nie umiem tańczyć Patrzę wstecz i się zastanawiam po co Każdy wers jakbyś czytał z papilarnych Mokry deszcz to jak mówić, że chujowy dziś dzień Spoko, przecież nikt nie jest idealny Powrót króla i stawiam na was krzyżyk #X-Men Słowo, będziesz pierwszym przegranym Wild honey, bo nie grozi mi [?] To co mam, to szalone koncepcje tylko To co mam, sam trawisz teraz Patrz, dla sławy to se można żebro wyciąć Karmazyn to mój ulubiony kolor Nie od zawsze, ale wszystko się zmieniło, wiesz Zakwasy, bo się wciąż urabiam chodząc I nie powiesz, że nie powinienem przejść Wiele wiem, jednocześnie wiedząc mało Sarah i Jack - nikt nie chce takiego końca Na nieboskłonach widzę wciąż to samo A nie podołać to jak kopać ego #constant [Verse 2] Kula ziemska to problem, wielki dramat Zaszkodzi nam na dobre kiedyś #Genki Dama Jebnij granat jak Pershing, weź im załatw Wieczny wakat na śmierci pierwszych planach Nigdylandia, matt wpuszczony w kanał Niby skandal, a prawda jest znana Uczeń szatana, nara, uczę was karać Unieważniam cyrografy, umiem zadać ból Wrócił król, odnalazł swój Helmowy Jar Ludzie tu - sprawdź - to nie herosi w grach Hedonizm w nas jak rak na zdrowym organie Endorfin strzał to na raz dobre rozwiązanie Stop - to przecież błąd Ona i on w tym chlewie, never Was priest of love, touch of love Świat to zło, ballada o tym małym Jo Mamy sos i przez wzgląd na to słabe jutro Ćpamy [?] i przez noc mamy barwne jutro Dalej, kurwo, jak mierzysz to zrób drugi krok Zazdrość więzi im mózgi #Othello Olej to, olej mnie, olej to, co słyszysz Bo ten sztos to nie lek, raczej - narkotyki Styl i flow wyświechtane, ale dwie wieże Zniszczysz to na kolanie? Klaunie, nie wierzę