Była zła, gdy zatrzasnął drzwi W środku płacz, w oczach suche łzy Pomyślała, no tak Znów ten schemat się pcha Oto był ten ich słynny ląd Dwa na trzy, wynajęty kąt Może śmiesznie to brzmi Lecz w tej chwili nie miała już nic Trzy tuziny złych lat To, co bolało znikło już Mimo to ból Jaki ranek, taki dzień - nie dziwi nic Jaka woda, taki brzeg - nie dziwi nic Jaka pościel, takie sny - nie dziwi nic Nawet to co jest Jakie serce, taki lęk - nie dziwi nic Jaka słabość, taki grzech - nie dziwi nic Jaka kieszeń, taki gest - nie dziwi nic Nawet to co jest Jaka róża, taki cierń - nie dziwi nic Jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic Jaki kamień, taki cios - nie dziwi nic Jakie życie, taka śmierć Różo, różo, nasz jest świat Zostaniemy wciąż młode Noc wiruje wokół nas Spójrz, uśpiłam już trwogę Miłość durna, miłość zła Nie ma władzy nade mną Włosy me pochwyci wiatr Dziesięć pięter i ciemność Jakie życie, taka śmierć - nie dziwi nic Jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic Jaki kamień, taki cios - nie dziwi nic Nawet to co jest, co wyrywa z nas Cały zapas słów Cały spokój serc Jakie życie, taka śmierć - nie dziwi nic Jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic Jaki kamień, taki cios - nie dziwi nic Nawet to co jest...