Nic oprócz ciszy nie było na świecie Podał mężczyzna dłoń swej kobiecie Kiedy krwi poryw w ich sercach drgnął śmielszy Nastał dzień pierwszy Gdy zajaśniała tajemnym płomieniem Spytał gdzie rosną wierzby i złocienie Nocą przecięły niebo białe smugi Wieszcząc dzień drugi Kroczyli razem dostojni jak drzewa Co trwają razem czy wiatr czy ulewa Gruszki spadały wprost w koszyki dzieci W błogi dzień trzeci A gdy spytała cicho gdzie jest woda On jej kaczeńce w drżących dłoniach podał Nad stawem śmiercią pachniało i trzciną Czwarty dzień minął Czas kręcił młyńskim kołem tego stadła Coś zadzwoniło łza do wody wpadła A na kolczastych drutach kruk złowieszczy Dzień piąty wieścił On nic nie mówił i milczała ona W oczach płonęła ponura szalona Miłość a szczęścia już wypili wino Szósty dzień minął I nic nie było na świecie prócz ciszy Księżyc utonął w czarnej nieba niszy Wiedźmy jak Parki stały wokół studni Minął dzień siódmy Czas kataryniarz zanucił piosenkę O tym że ręka znów odnajdzie rękę I że dzień pierwszy błogi jak kochanie Znowu nastanie