Joł, prosto z warszawskich blokowisk Człowiek, który nie wie co tam robi I chyba nie będzie wiedział. Nigdy. Ta! Na ulice mego miasta, ktoś wypuścił wściekłe psy Na ulicach mego miasta... Musimy przeżyć w tej dżungli! Nie oszaleć wśród szarych bloków Gdzie tak trudno odnaleźć spokój Żyjemy w tej dżungli! Pewnie będziemy żyć aż pod koniec Kiedy zarosną serca nam betonem Jeżeli żyjesz w tej dżungli! Walcząc co dnia by przeżył w tobie na tym froncie człowiek To ten kawałek jest o tobie! I o tobie, i o tobie, i o tobie, i o tobie... Jeżeli mieszkasz tu i chcesz zachować głowę, pamiętaj że w betonowej dżungli żyją miejskie zwierzęta I na prawdę łatwo rozpętać piekło Bo po blokowiskach pęta się tępa wściekłość. Ta Lekką rozróbę ma za swoją metodę na nudę Większość tych co wieczorami łoją tu wódę W zakamarkach podwórek, czy na ławkach i schodach No bo przecież nie w klubie, zresztą wyjdź i sam zobacz Tu w głowach ludzi w końcu budzi się coś Co nie ma nawet jednego, wspólnego punktu z miłością Gdy robi się ostro, wyraźnie to słychać Nawet kiedy z Twego sprzętu gra głośno muzyka (muzyka) Z głośnika leci, strzeż się tych miejsc I wiesz? Czuje, że to dotyczy teraz i tutaj Pod oknami pijane śpiewy zalanych serc Nie chcesz iść w naszych butach Musimy przeżyć w tej dżungli! W gąszczu wielkiej płyty Gdzie dozwolone są wszelkie chwyty Żyjemy w tej dżungli! Gdzie każdego dnia musisz walczyć Bo przetrwa tylko twardszy Jeżeli żyjesz w tej dżungli! Walcząc co dnia by przeżył w Tobie na tym froncie człowiek To ten kawałek jest o Tobie! I o Tobie, i o Tobie, i o Tobie, i o Tobie Rzeczywistość, której stawiasz tu czoła bywa ponura: Patologia w dresach kontra patologia w mundurach W sercu tego wszystkiego samotny typ I weź tu spróbuj spełniać sny Na ulice mego miasta, ktoś wypuścił wściekłe psy Na ulicach mego miasta Mogłaś być wtedy właśnie Ty Na ulice mego miasta, ktoś wypuścił wściekłe psy Na ulicach mego miasta Mogłeś być wtedy właśnie Ty, i Ty, i Ty!