[Zwrotka 1] Szary zwykły dzień znowu temat się zaczyna Nie bzdety, nie brednie o życiu znów nawijam Kiedy dopada wkurwienie wyjścia z problemu nie widzę Biorę długopis do łapy pisze o tym się nie wstydzę Ty to znasz masz to samo czasem dopada to wszystkich Załamka, chwilowy stan gdzie pieniądz goni myśli Korzyści wtedy są już nie ważne Robisz wszystko bez wyjątku chcesz zabić chorą jazdę życie depcze wyobraźnie tak jak powiedział Sokół Zboku setki ludzi którzy chcą wyjść sucha noga z burzy Wróżyć czaczy im nie trzeba potrzebę goni potrzeba Najczęściej łamiemy prawo za kawałek chleba Ty to znasz jak mówiłem dobrze wiesz o czym nawijam Wiesz jak zza mokrego szkła w trudzie, męce czas przemija Jak boli rana na duszy, na sercu jak wytrzymać Uczysz się przez całe życie by się nie dać w nim wydymać [Refren x2] To znają wszyscy Uroki życia żyjesz w tym więc dobrze wiesz problem naturalna stroną Walczyć musisz zawsze byś w realiach nie utoną [Zwrotka 2] Naturalne kłopoty przez dupy z braku floty Nieważne są przyczyny ty chcesz wyprostować schody Czasem jest to niemożliwe chcesz a nic się świat nie zmienia Idziesz zmęczony pod górę by nie zanikły marzenia Z oczu wybija nadzieja ja to powiem ja to ruszę Bo trzeba mówić o tym co uwiera ludzką dusze Kruszę za to zwijam, jaram bo jestem w takim stanie Wkurwienie mnie dopada na bit wrzucam zamieszanie Leci kolejne nagranie nowy sampel, nowy track Temat znany znów powraca dopada jak rak Przychodzi w najgorszych snach jak pierdolona zjawa Już problemów cale mnóstwo w kurwę jebana obawa Nie będę ich wymieniał bo nie sposób jest policzyć Tych akcji nie potrzebnych od których najczęściej krzyczysz Załamujesz się, poddajesz, padasz to sprawa przykra życie jest jedno czasem trzeba wstać by wygrać [Refren x2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]