Donpe - Żyj, nie umieraj lyrics

Published

0 67 0

Donpe - Żyj, nie umieraj lyrics

[Verse - Donpe] Wiesz ziomuś ja też znam, ciężkie sytuacje Kiedy brakuje na chleb, kiedy pociąga mocne parcie Teraz coraz bardziej, myślę o tym co się stanie Odrzuciłem z siebie myśli, co się stało, się nie odstanie Kiedy słucham tego rapu, życie znów nabiera smaku Na swój szczyt pomału, chociaż z formą jestem #SALUT A w grze paru leszczy, którzy myślą, że są lepsi Mogą zdjąć tą flagę, teraz lecę jak majstersztyk Gorzkie łzy cisnąłem, kiedy pragnąłem mieć prezent Zawsze święta w domu były chujowe i nie bredze Teraz jestem starszy i nie myślę o tym wcale Kiedy marzenia spełniane wszystko jest już doskonałe Teraz się zastanów człowieku, jak Ty byś postąpił Kiedy widzisz swoją matkę, ciągle w łzach i ironii Chciałbyś móc jej pomóc, chociaż ledwie masz lat osiem Chciałem gdy dorosłem wjebać wszystkim w gardło kose Nienawiść stępiłem, charakter się zbuduje Poznałem swój kierunek, w którym nie ma słowa sznurek Za młody na śmierć, i za starszy na głupoty Pora szarpnąć życiem i osiągnąć dobre loty Wiem co to kłopoty, przeciągałem je przez miechy Nie radziłem sobie z sobą, postąpywałem jak kretyn Teraz wszystkie błędy tylko wymazać z pamięci Człowiek może wszystko, znów victorio świeć mi Wady swoje znam, dzięki ludziom których mam Tobie też pomogą jeśli będziesz u stóp sam Kiedyś taki cham, a dzisiaj chcę pomagać innym Wiedz o tym ziomeczku, że nie każdy jest też winny Naród jest naiwny, bo kieruje nami władza Która już manipuluje tą większością jak #Saddam żyj nie umieraj, ciągle powtarzaj to słowo Zacznij dzień na nowo, nie patrz na tych ludzi w koło Wszystko w twoich rękach jak poniesiesz własny ciężar Dla Was jest ten hejnał no bo życie to poezja Ile sam przećpałem ziomuś to było ryzyko Pomieszałem dobre życie, nauczyło mnie to tylko, żeby Wiedzieć o ulicy i charakter swój zbudować Nigdy więcej tego ścierwa, od początku dobry chłopak Wychowałem się, w takim środowisku które Widziało szary obraz, miało czarne scenariusze Ja tak żyć nie musze, po chuj mi alkohol i używki Jeśli wiem co jestem wart mogę liczyć na swój instynkt Nie skończyłem jeszcze, dalej pędzę tak przed siebie Pokochałem życie i wreszcie odnalazłem wiarę To nie jest testament, nie myśl jak debile żyją Doprowadź swój cel, abyś przykrył go platyną Wkurwia mnie tu bardzo jak ten debil drze swą morde Gdyby nie te prawo dawno bym mu nożem odciął głowe Jaki ojciec, taki syn, lecz nie będę taki sam O wartości swoje dbam, żeby nie być jak ten cham Pauzowałem w życiu, ZetKa to szara codzienność Myślisz o tym kiedy wyjdziesz, powoli dni lecą Inny świat od środka, ujrzysz gdy przekroczysz brame Choć nie życzę tego Tobie, pokój wszystkim dalej z fartem Dla tych koleżanek, co w życiu zgubiły się Nie wiem co jest z wami, nigdy nie odwrócę się Dla Ciebie mój bracie, zawsze na pewno pomogę Jeszcze staniemy tu razem i zdobędziemy progress