DNA - Łzy lyrics

Published

0 246 0

DNA - Łzy lyrics

[Intro] Dokładnie tak. To jest świat mężczyzn Ale głowa do góry, kobietko nie poddawaj się lękom Jestem z tobą... [Refren] Wiem, że wszystkiego masz czasem dosyć Zrób to! Podnieś głowę i rozpuść włosy W te naznaczone grudniem popołudnie O jedno cię proszę - chcę widzieć twój uśmiech [Zwrotka 1] Życia nie widzisz w kolorach tęczy Na twoich policzkach tylko jego szorstki język Polegałaś na czyimś słodkim sercu I zjadłaś całą paczkę tych pieprzonych cukierków Kolejna kropla wędruje w dół twarzy Opuszcza oka bezpieczny azyl Na zawołanie, budzi je strach Stoją w twoich oczach, jak nieproszony gość w drzwiach Dziś z całej siły pompuje je serce Szczęśliwa zapomniałaś, jak smakuje nieszczęście Nigdy ich mało, są gdy nic już nie zostało Ty martwa w środku, one stygną jak ciało Kiedy cię widzę, twarz twoją zmęczoną Są dla mnie czytelne, jak wysłana wiadomość Tą cenę słoną czujesz ustami Kładąc się do snu z poduszką między udami [Zwrotka 2] Morze gorzkich łez, cierpkich łez Znów przypadkowy, z nieznajomym, byle jaki seks Płaczesz przez kogoś, ktoś płaczę przez ciebie Krzyk, niepotrzebne słowa... Po co to? Nie wiesz Zimne jak lód, gdy serca chłód Zwiastunem burzy, deszcz twojej duszy I czujesz znów, że nadchodzi wielka fala Nie tego chciałaś, ale to dostałaś W oku topnieje kra, tną jak biały szkwał Później też są, gdy opada mgła Gdy przypominasz na sobie jego dłonie Nie zatamujesz ich, prędzej w piekle zgaśnie ogień I płyną, kiedy dzwonisz, chociaż nie warto Żeby zamienić słowo z nagraną sekretarką Nie wahasz się, brniesz dalej Perwersyjnie eksponując je jak ranę [Zwrotka 3] I znów pod klubem rozmazany tusz, łzy Ból zabijasz bólem, masz to we krwi Przynoszą ulgę, czasem są jak opium Kiedy wypłukują na chwilę żal z oczu Nie masz pytań, kiedy w lustrze je spotykasz Mimo że próbujesz mocno, oczy tracą ostrość Zanim do końca się nie rozsypiesz Uciekasz wzrokiem, zawijasz się w liście I ciągle myślisz - kocha, nie kocha Upychając towar po zatokach Czujesz te świeże na sercu blizny Tym razem nie ten, zły typ mężczyzny Został diamentowy kolczyk, na szkłach para Spacer alejami cierni w ciemnych okularach Ona wie, ja to wiem, ty to wiesz Życia strumień, deltą rzeki morze łez