DJ 600V - Nie jestem kurwa biznesmenem lyrics

Published

0 196 0

DJ 600V - Nie jestem kurwa biznesmenem lyrics

Wszystko się zmienia szybko wokół i niekoniecznie zgodnie z planem Jak będziesz wciąż w stołek pierdział, nie będziesz wiedział co jest grane Przepowiedziane, nie spadłem z chuja, mam gadane HHR 99 logiczny związek, fach atrament A jak, widzę to tak, o tym pamiętaj Kombinacje szansą bezrobotnego absolwenta Wkurwia mnie to, że trudno jest utrzymać szansę w rękach Wkurwia mnie, bo problem znów depcze mi po piętach Największy twój wróg to brak koncepcji i rutyna Tak się zaczyna, nie chcesz znać końca, coś mnie w mieście trzyma Miejska energia hip-hop rozkręca jak johimbina Szeroki w spodniach nie w barkach, liryczną bójkę wszczynam Znowu emocji pętla do zachodu nadmiar dowodów Na to, że papier wszystko pcha do przodu Wystarczy, wyluzuj stary, co się tak marszczysz? Ja zwolnię tempo kapując więcej i będąc starszym Zobaczysz! Nie oszukuj się, chcesz mieć spokój? Robiąc pod czyjeś dyktando, pfff to bawi mnie Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Wiem o czym mówię, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Pamiętam o tym, nie jestem kurwa biznesmenem Moja klatka ciasna ale własna Opel ZWB a w nim moja kasta Cieszę się zwykłymi rzeczami Ważne, że przez swoich popierani Nikomu nie zazdroszczę Nie jaram się czyimiś fortunami Cel uświęcający środki Gówno! Puste slogany, puste plotki Ja też chciałbym jeździć S-klasą Złoty Rolex, na razie tego nie mam, ale trzymam fason Są pewne sprawy i pewne dążenia Ważne jest to, by realizować marzenia Czekam na to kiedy jak w "Dynastii" u nas będzie Nie chcę za dużo, chcę trochę, bez kokosów się obejdzie Oryginalny szampan, helikopter, Lex Coup Koło fortuny, weź to kurwa dla mnie zrób W Ameryce chwalą się chłopaki fortunami Ciągle gadają jaką kasę zarabiają Gdy tego słucham to jest mi trochę szkoda, Że trzeba walczyć na finansowych schodach, Że życie jest życiem i ciągłe problemy O czym gadka? Nie są z nas biznesmeny Wszyscy chcą ze szmalem się nosić, szeleścić jak ortalion W czymś się sprawdzić i zmierzyć, na farta wciąż czekają Żadna farta, metoda chuja warta, znam ją Z twarzą, mówię ci, wyjdą ci co przy swoim trwają Popłynie Dom Pérignon, na razie Tyskie Nie popędzaj mnie, pędź dziś za zyskiem Są sprawy ważne, ważniejsze i bliskie Wiem, chciałbyś załatwić naraz wszystkie Bez przypału i ściem, i bez frajera przed nazwiskiem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Wiem o czym mówię, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Pamiętam o tym, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Wiem o czym mówię, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Pamiętam o tym, nie jestem kurwa biznesmenem Cyk na pokładzie, 3 paki na blacie Lamborghini Diablo to świetny przyjaciel W nim dla ozdoby w jednym temacie 969 na pełnym etacie Gano w krawacie, lokaj w liberii Znów apartament na głównej arterii Forsowanie forsą kolejnych fanaberii Na ścianie Dali z prywatnej galerii Faceci w czerni, ochrona jak w La Beri Tłum nastolatek z symptomami histerii Życie na scenie niekończących się ferii Dzisiaj Seszele, a jutro Togo Jasne, że chcę ale nie sprzedam logo Nie opycham tego, co cenię zbyt drogo Nawet nie wspominaj o tym, bo spojrzę wrogo Uderzę, łup, tak jak Kato's Shogo Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Wiem o czym mówię, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Pamiętam o tym, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Wiem o czym mówię, nie jestem kurwa biznesmenem Nie wszystko można kupić, bo nie wszystko ma cenę Pamiętam o tym, nie jestem kurwa biznesmenem