Denis - Konsternacja lyrics

Published

0 54 0

Denis - Konsternacja lyrics

[Zwrotka 1] Mój nastrój płata mi figle od emocjonalnych ukłuć Ciągłe przeplatanie się antagonistycznych uczuć Nie rozumiem twoich słów, mimo że znam litery Reaguję uśmiechem, chociaż sam nie wiem czy szczerym Pochłania mnie monotonia jak zwykle Codzienna rutyna i chyba już do niej przywykłem Skrzypiący śnieg pod podeszwą ciągle jest jedyną zmianą Podobno zmienia się data, chociaż co dzień to samo Przeraża mnie konserwatyzm i kuje mnie w oczy Świadomość, że dziś nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć Realia są limitem dla niematerialnych zysków A każda drobna radość wynika z optymizmu Na drodze do spełnienia, kiedy chodzę po niej mniemam Że jestem skazany na niepowodzenie jak Wena Z kolejnym krokiem częściej czuję się osamotniony Otoczony tłumem nic nieznaczących znajomych [Zwrotka 2] Tyle było cennych dni zmarnowanych Myślę o tym, gdy bez celu szwendam się między kamienicami Czuję na sobie ciężar, ale nie ulegam presji Choć dotykam butem ziemi, to czuję się nieobecny Wieje wiatr, choć nie czuję, żebym mógł się przeziębić Odbieram zbyt mało bodźców, żebym czuć się przyziemnym Tracę kontakt ze światem i znajomymi Bo znam ich za dobrze, żeby jeszcze chcieć rozmawiać z nimi Jestem w rzeczywistości, moje nogi po niej idą Mimo to czuję się, jak oddzielony grubą szybą I częściej mam dosyć ludzi, zanim usnę Szwendam się nocą po mieście, kiedy jest już puste Żyję swoim własnym filmem, częściej zarywając noce Śpię na lekcjach, w szkole patrzą się na mnie jak na idiotę Biorę oddech, coraz mniej do mnie dociera Chociaż z pozoru raczej nie byłem typem outsidera [Zwrotka 3] Wciąż rysuje się granica między mną a otoczeniem Każda chwila jest za mgłą - jakby była już wspomnieniem Sprawy tracą wartość i nie chodzi tu o cenę Perspektywa przemijania wciąż odbiera im znaczenie Chwile przelatują obok błędnie Patrzę na nie z boku, stały mi się obojętne I nie wiem czy to miało być tak zaaranżowane Nie potrafię brać już życia z większym zaangażowaniem Inni idą za rękę z panną Ponoć to sposób na stabilizację emocjonalną Ja, choć czasem szukam swojej, żeby wypełnić tą pustkę Przez zbyt wiele porażek nie nastawiam się na sukces Odczuwam samotność, kiedy uciekają chwile Przyzwyczaiłem się do niej, a nawet ją polubiłem A w mojej głowie wciąż mieszanka nastrojów Zbliża się świt - chyba czas wracać do domu