DaiN - Sens lyrics

Published

0 138 0

DaiN - Sens lyrics

[Verse 1: DAIN.] Nie tracę wiary, wtedy straciłbym wszystko Dzielę siły na zamiary, jestem racjonalistą Myślę dużo, przestaje się to opłacać Więcej warte jednak są wszelkie działania Wpływ otoczenia jest uciążliwy Próbują wyperswadować dobre pomysły Mój umysł jednak nie daje się przyćmić Gdybym mógł, nie słuchałbym propozycji Przez to nie czuję zaufania; indygo Przywiązanie jest względną dla mnie siłą Ergo, ramię to nie fundament żalu Przez co często, funkcjonuje nałóg We wszystkim już dostrzegam powiązania Lina się plącze; sztuka żeglarska To paralotnia, zapoznaj sztukę latania To moja parabola - linia w "U" się u-kłada [Verse 2: DAIN.] Częste retrospekcje i na chuj to? Większość i tak nie wie, gdzie chochliki są Uczę się na błędach, choć wielu nie pamiętam A wiele z nich popełnię jeszcze nie raz To perpetum moblie, repeta na życie Reperować nie umiem, psuje je cyklicznie I tak w koło jak karwon monocyklicznie Mała, pardon, zrobiłem to nieumyślnie Ja chcę Cię na zawsze, nie tylko od święta By nie zmieniać się w zimnego Ebenezera Pech nas odzwierciedla, tafla pękła Mistyczne siedem jak lata nieszczęścia #szarlatan, pewnych rzeczy nie wytłumaczę Tak latam, spróbuj złapać rozdwojoną jaźnie Przynajmniej mam rap, z nim jest o wiele łatwiej Pozbierać do kupy, ten durny szmatławiec [Verse 3: DAIN.] Patrzę tylko na siebie, jak w krainie luster To trudne cholernie samego siebie zrozumieć Tylko czekam, aż któreś z nich się potłucze By uciec z miejsca, które wciąż mnie rujnuje Czuje się jak dziecko, nie chodzi o infantylizm We własnym świecie nie umiem zbudować idylli Moje ego jak księżyc potrafi rozum przyćmić Z zewnątrz mądrzy, w środku prymitywni Chcę rozsądek ożywić #resuscytacja Lecz on do świata żywych nie chcę już wracać Pozostała mi jedynie afirmacja Chodź w zamydlone oczy łatwiej jest kłamać Nie mam wyboru, życie pod ścianę stawia I to świeżo malowaną, farba na ubraniach Chcę z uśmiechem na twarzy wygonić marazm Pozytywnie wpłynąć na los #perswazja