[Verse 1: DAIN.] Musiałem być pieprzonym Jim'em Morrisonem, żeby zdobyć taką dziewczynę, jak Ty Zostawiłaś ślady na mojej drodze, gorycz - nie mogę się jej pozbyć do dziś Mówię hokus - pokus jest zbyt wiele, a największą z nich jesteś Ty Ciemny pokój i cielistość mroku, a w nim My na te parę chwil Więc chcę czytać Cię Braille'em zamiast tylko stać i patrzeć Ja jestem Krystian, Ty to Anastazja i chyba rozumiesz to nawiązanie Porządanie unosi się wokół, jak dym z papierosów, zapach alkoholu Bez zbędnego ubioru na Twoim tułowiu. Dziś jak do księżyca będziemy wyć Chcę spijać z Ciebie esencję słów, doszukując się w nich drugiego dna Chcę smakować Ciebie jak dreszcze na każdym centymetrze naszych ciał Patrzę Ci głęboko w oczy i jedynie to jest w stanie mi uprzytomnić, że nie chcę być, bo nie chcę być sam Tej nocy... Uskutecznijmy "Carpe diem", jakbyśmy mieli nazajutrz umrzeć Możesz wyładować agresję, bo resztę świata odstawiamy na później Jak transporter dostarczam emocje, może nie boję się umrzeć, a bardziej żyć Bo ta noc skończy się prędzej niż płyn w butelce, już nie polewaj mi... [Verse 2: TooK] Musiałem być pieprzonym Jim'em Morisonem żeby zdobyć taką dziewczynę, jak Ty Skarbie milczenie jest złotem, dlatego tak wysoko je cenię, jak złote łzy Choć pieprzę od rzeczy, to się tym nie przejmę, przyjmę na siebie więcej, jak chcę Zużytą materię zamienię w energię, by móc Cię przyciągać i nagrać s**tape Ładunki powinny być przeciwne, a u nas zostają tylko te ujemne Dziwne, bo jesteś przeciwieństwem, nic nie jest stałe. Stale myślałem że My Zimny jak lód, a rozlewam płyn, jesteś gorąca aż się rozpływam Gdy widzę sny... A w nich Ty... Płynie rzeka; Tennessee Urywam film, chcę mieć Twój głos nagrany na vinyl W chwili, gdy jesteś ostra jak chili, pomimo tego chillout czuję jak nigdy Zakładasz szpilki, a nawet bez nich wyglądasz jak muza; poezja Twój zapach zwala mnie z nóg, a smak twych ust jest dla mnie jak słaby punkt serca... [Interlude: TooK x DAIN.] Chodź i poczuj się wolna Słodź bo jesteś słodka Bądź uśmiechnięta Rozgrzewaj zimne serca [Verse 3: TooK] Wróć i ponownie zrób mi w myślach chaos, tą niespójną calość zamieć gdzieś w kąt Błąd popełniłem nie raz już dawno, tak na mnie to padło jak silny cios To niestabilne, zostaje rozbity w częściach Jak zwykle coś nie wyjdzie, powstaje asymetria Wewnętrznie juz zimny w sercu powstał cmentarz, ciągle inny, ile dałbym żeby przestać Wszystko się zmienia niektórym to nie w smak, w częściach siebie schowałem juz wiele Między innymi, gdzieś Ciebie, obok... Głos Twój dziś słyszę znów Ostatni raz na dobranoc mówi mi "Słodkich snów"...