[Verse 1 - DAFFY] Straciłem wszystko, albo rap mi to zabrał Dla mnie to katorga a dla innych pasja Taka prawda - nie dam się za to zabić A może jednak dam się za to zabić..? A może już się zabiłem, bo to coś mnie zmieniło? I nie jestem jak dawniej - to przeszłość już Rap zmienia strasznie, nie do poznania Potrafi zburzyć życie, zostawiając kurz Zniszczył mi miłość a kochałem naprawdę! I nie ma już nas i chuj - nieważne! Zniszczył przyjaźnie, zostawił samotnie Wśród wilków z głodu walczących o kość Zniszczył mi dni, wykradając z nich Słońce Wklejając w nie brudne odcienie szarości Zniszczył to... Zniszczył to co było dla mnie wszystkim Odebrał sens życia i zostawił z niczym Choć nieraz dał wszystko i ogrzał na mrozie To w zamian brał wszystko co człowiek mieć może Albo mógłby mieć - w każdym razie, zbyt wiele A ja nie mając nic, oddawałem siebie I okłamał mnie - dzisiaj wszyscy kłamią Powoli sam już zaczynam brzydzić się prawdą [Verse 2 - DAFFY] Życie jest jak tkanina - gdy zbyt wiele razy wypierzesz je, to zawsze wyblaknie Życie jest jak puzzle a ja jestem chyba jedynym niepasującym w tej układance Nie jaram się niczym, nie cierpię muzyki, jednak robię płyty, nawijam pod bity Piszę wersy o niczym, ty po głosie słyszysz, że roluję splify i w dupie mam wszystko Nie ma chyba nic, na czym mogłoby zależeć mi Żadna z moich płyt, nie da rady zaspokoić moich chorych ambicji Wiem, że umiem więcej, że potrafię lepiej a idzie mi średnio, gdy latam na wenie Biegnąc przed siebie, pływając po bitach - nadal nie mam nic i nadal to słychać Kolejna EP, kolejne wersy, kolejny bit - parę słów o rapie Skoro zabrałeś mi wszystko, to zniszcz mnie kurwa! Albo zostaw na zawsze...