Czaper - Prestiż lyrics

Published

0 248 0

Czaper - Prestiż lyrics

[Cuty i schretche: DJ Decks] [Zwrotka 1: Czapla] Wszyscy łapy w górę, mamy przecież jedną krew I gdy światła miasta zgasną pójdziemy razem gdzieś Gdzie zapanowało dobro, sens nie stres Każde życie jest bezcenne, lubię wracać do tych miejsc Dziesięć przykazań - złamałem parę Panie Boże Reprezentuję siebie wieczorami na dworze Nie potrafię marzyć o tym, czego nigdy nie widziałem W sercach wielkopolskie style od dzieciaka katowane Nie muszę mieć luksusu, gul zazdrosny skacze Prestiż to szacunek, którym darzą nas słuchacze Chodzę i marzę, mijając szarych ludzi w mieście Tylko prawdziwy artysta umie dostrzec własne szczęście Siła ducha i pokora - cechy które będą z nami Zawsze podniesiona głowa, bo nie chodzę kanałami Olewamy zniechęcenie zdobywając nowy yard Moi ludzie razem ze mną - ruszamy na start [Zwrotka 2: Krzyk Ulicy] Zanim odpalisz track, pomyśl dwa razy proszę Od dziś przyjacielu będę wewnętrznym głosem Siłę mamy, choć żadni z nas siłacze Mam spojrzenie na prawdę takie samo jak ty, raczej Tak jak ty - płynę wpław do brzegu By stanąć na lądzie i unieść głowę ku niebu Tak jak ty - szukam miejsc do których potem chcę wracać Tak jak ty - czasem nienawidzę, nie umiem wybaczać Idę za głosem serca nie pieniądza To życie mnie utwierdza bym dalej podążał To ta energia od ludzi pod sceną Te kilkadziesiąt minut dam, za hałas dzięki wam W ręku długopis mam i dbam o prestiż Jak wpadasz w letarg, to pamiętaj - Collegium nie śpi We krwi mam ten syf, dzisiaj to czuć brat Nie przejdziesz nad naszymi głowami nawet na szczudłach, aaj [Refren: Kroolik Underwood] Wysoko trzymam głowę i pewnie noszę się Wraz z moim składem bowiem ustalam co i gdzie Rozpostarte skrzydła świadczą o tym, że Pewnie stawiam nogi idąc wszędzie tam gdzie chce [Zwrotka 3: Ciurex] To tylko słowa w rytmie rzucone na bit A nie każdy potrafi te tracki poskładać jak my Forma zabawy, na jakość kładziony nacisk Bandany, kaptury baggie, styl własny elegancki Mamy ludzi od punchy, znamy bragga wyjadaczy To wystarczy, by nam wybaczyć Za tych słabych bez maski przebijam fakty Chwyciłem bakcyl na rapy, co będą miażdżyć jebany plastik Bez bujanych ziomek, ze spokojem, znam swoje miejsce Bo nie jest proste utrzymać formę U ciebie w mieście, u nas w Polsce, pod każdym blokiem Gdzie robią brudną forsę być zawodowcem I nie myślę o tej forsie, gdy niosę przesłanie w Polskę Biją nam piątkę za to ci goście W gębie z joyem, w ręce z bronkiem biją piątkę Za charakter, postęp i te riposty ostre [Zwrotka 4: Shellerini] Rozpostarte skrzydła, siła i pasja, by w tym wytrwać Paru starych graczy, WLKP - nasza przystań W szklankach czysta, w sercach rap jak modlitwa Ambicja by wyrwać coś od życia, nie stać biernie tu Puszczam serie słów znów na pętlę Bo wiem, że ta gra jest w tobie tak, jak jest we mnie, tej Zawsze wiernie swoim dawnym przekonaniom Bo co by się nie działo nie jest najważniejsze siano Bez pozłacanych karoc, nie wodzę za nos Tu każde słowo ma moc - za co nam biją brawo Tu naszą siłą wiara, z wiarą stawiamy każdy krok ziom Przez dwa cztery, siedem, trzy sześć pięć na okrągło Miejski flowklor, sterty kartek, tusz na palcach To my - przepalone płuca i przepite gardła Pomyśl zanim zbluzgasz, tu współgra każdy element Bo nikt nie udaje kogoś kim nie jest, ej [Refren: Kroolik Underwood] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]