Nasunęła mi się pewna refleksja na temat tego jak człowiek się zmienia dorastając. Dostrzegam to na podstawie własnych doświadczeń jak i obserwacji innych ludzi. Wszelkiego rodzaju dowcipy i żarty przez które niegdyś tarzaliśmy się ze śmiechu, dziś wydają nam się żałosne. Myśl o ludziach których odrzuciliśmy tylko dlatego że przejmowaliśmy się tym co powiedzą inni, wywołuje u nas obecnie smutek oraz serię wyrzutów sumienia. Nawet oglądanie Kevina w święta nie cieszy tak samo. W ciągłej pogoni za pieniądzem, samorealizacją jak i próbą doścignięcia innych w tym wyścigu szczurów, zapomnieliśmy o najważniejszym, o czerpaniu radości z życia. Zastanawiacie się dlaczego wybrałem tak błahe przykłady do zobrazowania sytuacji? Właśnie po to, żeby takim zgorzkniałym sukinsynom jak ty, wydawały się one błahe. A to właśnie cała radość i kwintesencja życia, to ta beztroska. Dlatego też zalecam w tej chwili odstawić laptopa/pracę/trudzące obowiązki, odciąć się od tego pozornie "prawidłowego" świata i: -zabrać małżonkę na spacer -pokopać z synem w piłkę -lub jeśli tego nie macie, po prostu spotkać się z dawnym znajomym, którego nie widzieliście od czasów szkolnej ławki i po prostu porozmawiać. Carpe Diem - chciałoby się rzec.