Coma - Widokówka lyrics

Published

0 490 0

Coma - Widokówka lyrics

Czas na brzegu szklanki tkwi póki co Usta do pocałunków, usta do słów Słowa pełne treści i dobry ton Wieczór lekko wlewa nam się do głów Wódka naturalnie przywraca pion Spacer pośród ludzi, nie ma ich tu Bo wszystko jakby z dala i przez szybę Kwiecień się rozmywa nad chodnikiem Żadne zło nie wstrząśnie mną póki co Jestem tutaj z tobą poza krzykiem Zobacz jak cudownie marniejemy Zapętleni w treści bez znaczenia Miasto ledwie jawi się spoza mgły Mkniemy w jego światła jak głupie ćmy Przestrzeń rozstąpiła się i wzdycha Stopą nie dotykam już chodnika A potem, kiedy wspomnę, jeśli wspomnę cię Zawładnie mną ochota zgłębić myśli A potem, kiedy wspomnę, a że wspomnę, wiem Tak trudno mi zrozumieć będzie powód, że Widzę jak owszem Widzę jak owszem To bez znaczenia i To nie istotne Jak wszystko waży mniej I nie przybliża się Widzę jak małe Nieidealne Nocne niebo O ile znaczy mniej Nieurodzajne Nie nawołuje mnie Widzę jak owszem To nieistotne Nieważne, niepiękne, wyblakłe To nieistotne z perspektywy absolutu To nieistotne z perspektywy absolutu To nieistotne z perspektywy absolutu To nieistotne z perspektywy absolutu