Chok - Więzi lyrics

Published

0 85 0

Chok - Więzi lyrics

[Verse 1: Chok] Wciąż idę do przodu lecz zakrywam dłonią oczy By nie widzieć jak wokół mnie płoną mosty Wszystko może zburzyć bodziec jednej chwili Bo relacje między nami wiszą na cienkiej linii On, był moim kumplem, ja jego przyjacielem Gdy mówił o problemach to jakbym słyszał siebie Ja zawsze ślepo broniłem jego strony Przez to dziś mam tutaj więcej wrogów niż znajomych Kiedyś dzwonił tylko gdy miał problem A później dzwonił tylko pytać czy mam drobne Skurwiel wiedział, że mógłbym kiedy mam mu podać nerkę dziś Mam już dość prawdziwych przyjaciół Co potrafią być prawdziwi ale tylko dla hajsu Co drugi z nich dziś jest moim wrogiem A nieraz byłem gotów by za nich wskoczyć w ogień [Miriam Ptak] Ref (x2) Ani ja, ani ty Nie mamy już nic ze soba wspólnego a gdy Spotykasz mnie, udajesz że Nigdy wcześniej nie znaliśmy się [Verse 2: Łozo aka Pitahaya] Każdy z nas choć raz wisiał na środkowym palcu To czas kiedy grają marsz konfabulantów Ludzie mają w naturze siać ferment, zazwyczaj Wypływa z warg które botoks powołał do życia Na językach łgarzy każdy wers razi prawda Z twarzy nie odczytasz, każdy jest za maską Ziom, to siedzi we mnie jak i w tobie też mieszka Każdy człowiek nosi w sobie paradoks Epimenidesa i Wielu z nas ma wpisane już do CV Stevie Wonder prawdy Fakt zabawny a nie dziwi mnie już Na sumieniu mamy Bejrut towarzyski Śliski parkiet relacji wywraca naszych bliskich Dystrykt więzi to zgliszczy panorama Sofizmaty naszych braci przebijają nam kolana Myśl jak socjopata ale działaj jak święty To motto relacji z naszych dni codziennych [Miriam Ptak] Ref (x2) Ani ja, ani ty Nie mamy już nic ze soba wspólnego a gdy Spotykasz mnie, udajesz że Nigdy wcześniej nie znaliśmy się