Chada - Gdzie ta ekipa? lyrics

Published

0 165 0

Chada - Gdzie ta ekipa? lyrics

[Zwrotka 1] Powiedz gdzie ta ekipa, gdzie Ci ludzie z przed lat Gdzie Ci wszyscy z którymi miałem zmieniać ten świat Kilku bliskich znajomych patrzy na to zza krat Ja gdyby nie ten rap, pewnie teraz bym kradł Był taki jeden typ, kiedyś trzymał się z nami Poszedł siedzieć, wyskoczył, handluje sznurówkami Kiedyś graliśmy w kosza, było bardziej beztrosko Marzyliśmy by kilka centymetrów podrosnąć Śniłem o nowych butach, siedzieliśmy na klatce Zakochany po uszy, w jednej Ali Rogalskiej Kiedyś było inaczej, nie dbaliśmy o straty Dziś mam kontakt jedynie z Jackiem K. i Kudłatym Lataliśmy z towarem, goniliśmy za celem Każdy z nas swego czasu był takim Hugh Hefnerem Dziś nie pragnę za wiele, psy mnie w końcu rozkuły Kiedyś różnie bywało, mniejsza brat o szczegóły [Scratche] To są moi ludzie, moje czarnuchy i ziomki Przyjaciele, znajomi, koleżcy z podwórka Gdzie ta ekipa teraz jest, powyjeżdżali gdzieś Czas nas zmienił, to fakt To są moi ludzie, moje czarnuchy i ziomki Przyjaciele, znajomi, koleżcy z podwórka Gdzie ta ekipa teraz jest, powyjeżdżali gdzieś Mów co chcesz, wiedz że nie zapomnę o nich [Zwrotka 2] Kojarzę jak przez mgłę, jednego typa z pyska Nie pamiętam nazwiska, podobno jest na wyspach Kiedyś wziął narozrabiał, psy go w końcu znalazły A pamiętam jak mówił : nie lekceważ okazji Gdzie są ci wszyscy ludzie, kurwa nie chce się wierzyć Też by słuch po mnie przepadł, gdybym wtedy nie przeżył Dobrze pamiętam Sławka, jego dziewczyny usta Całowały innego, chłopak wziął się wyhuśtał Na tym skwerku od zawsze Chada też się udzielał Pamiętam nieudany napad na jubilera Wspominamy te czasy niemal jak bohatera Pamięć o nich do dzisiaj gdzieś tam się poniewiera Paru kumpli przepadło, pochłonął ich alkohol Jeszcze kilku do reszty, to oddało się prochom Wojtek zawsze był spoko i miał fajną dziewczynę Koniec końców to i tak wybrał tą kokainę [Scratche] [Zwrotka 3] Brat koleżki się bardzo krótko życiem napawał Rano nie wstał, podobno to był pieprzony zawał Bartek dawno nie żyje, kurwa ten to miał długi Jestem pewien, że tam również rzuca te szlugi Nie wymienię z imienia, on dopuścił się zbrodni Do końca swego życia będzie gnił w monotonii Kiedyś piękni i młodzi, pytam gdzie ta ekipa Gdzie jest Marek i Witek, gdzie młodszy brat Filipa Andrzej też dobrze kręcił, prawie kupił tą ziemię Teraz zamiast majątku ma co miesiąc widzenie Tomek sąsiad był wporzo ale zaczął brać herę Bartek z Jotem rozkminił, że jest zwykłym frajerem Gruby Toni miał farta, chyba wszystkim źle życzył Niemal z każdej roboty prawie powracał z niczym Na koniec o Damianie, który przesadzał z tańcem Ze sto razy dostawał chyba ostatnią szansę [Scratche] [Tekst - Rap Genius Polska]