Chada - Zawsze ponad maximum lyrics

Published

0 579 0

Chada - Zawsze ponad maximum lyrics

[Refren] Czego byśmy nie robili zawsze ponad maximum Co byśmy nie robili zawsze 110% Nic ponad nasze siły, od słowa do czynu Wyższa szkoła życia, pierdolony docent Czego byśmy nie robili zawsze ponad maximum Co byśmy nie robili zawsze 110% Bilans dodatni, nie znamy słowa minus Idziemy na front, zbieramy pracy owoce [Zwrotka 1: Chada] Robię swoje konsekwentnie nad przegranym nie zapłacze Ty mi nie miej tego za złe bo nie potrafię inaczej Moi słuchacze to wiedzą wychowała mnie ulica Gdzie patentów ani stylu nigdy się nie zapożycza I nieważne jest kolego czy to wioska czy Ursynów Bez żadnego odpuszczania musisz dać z siebie maximum My przechodzimy do czynów i nie słuchamy debili Gdyby nie taka postawa pomyśl gdzie byśmy dziś byli Nie potrzeba mi promili tylko mikrofon i głośnik Już bez tego czuje w ustach pieprzony posmak pewności Bez litości niosę ogień no i wersy łatwopalne I nie poddam się bez walki bo to jest niewybaczalne [Zwrotka 2: Mafatih] Ja gram w to bo dobrze znam to tą płytkę shampoo Wjeżdżam na chodnik zawodnik wraz z Kontrabandą Fabuła tarantino na drodze karambol Życie po życiu w ukryciu chcę zwinąć banknot To cecha dla ulic kiedy tracisz puls sprawdź to Monster nosferatu symfonia grozy idzie w państwo 68 200 Mafatih Fidel Castro To musi się udać w mroku drogę widzę jasno Proceder z całą kliką gdzie stres nie da ci zasnąć Chce zgasnąć Mojry mój ryj brudne miasto Ponad maximum ostry #Tabasko Cudowny dzieciak klucz do drzwi pod wycieraczką [Refren] [Zwrotka 3: Z.B.U.K.U] Kiedy chwytam za mikrofon scena pulsuje do bitu Mam 200% rapu i to prościutko z chodników Wśród takich zawodników że nagrywać to tu zaszczyt Ale żeby tu dotrzeć nie musiałem się płaszczyć Serce głodne walki w tych linijkach to słychać Może właśnie dlatego za to kocha mnie publika Niepokorny Michał rozwój od małolata żeby kiedyś tu dotrzeć i właśnie jak teraz latać ajj Od małolata zawsze ponad maximum Dziś studio kłęby dymu w końcu idę do czynów Rozgniotę skurwysynów jak 300 spartan Nie mam na kogo liczyć to też nie liczę na farta Rap opanował miasta raz dwa pierdolić media To głosy ludzi którzy żyją tu na tych osiedlach Nadal to waga ciężka dzieciak Hip Hop Champions Ponad maximum stylu Popek Kontrabanda bierz to [Refren] [Zwrotka 4: Bezczel] Twarda szkoła życia każdy z nas w niej tu jak prymus Dźwiga życie na barach to znak tego teamu Do utraty tchu ostatniej kropli krwi tak synu Zawsze ponad maximum u nas to jest jak przymus Wasze opinie to mało nam się przydaje A recenzje kijowoków dyndają nam koło jajec Słowo ciałem się staje nikt tu nie poddaje się nigdy Trudno tu nie oszaleć los to chujograjec perfidny Nieraz urządza się krwawy karnawał Zawsze ponad maximum nigdy się nie poddawaj To nie zmienna zasada to jak słówka nie dawać Charaktery ukształtowane że nawet mucha nie siada [Zwrotka 5: Popek] Wypruwają sobie flaki wiara w Boga tłumi ból Ludzie dość mają tu życia i spierdalają w pizdu Jak mięso armatnie rozpierdala Ciebie w pół Będziesz harował jak wół i wszystko strzeli chuj Żyjemy jak w matrixie wciąż kontrolują nas Żyjemy na kredycie całe życie spłacasz hajs Wasze dzieci Boga z głodu zaczynają kraść Przemoc narkotyki od najmłodszych lat Nie zapewni Ci lepszego życia kaczor czy donald Licz tylko na siebie brat a nie w puste słowa Bieda jak skurwysyn na poprawę nie masz szans Zakładaj kominiare krzycz kurwo dawaj hajs! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]