Buka - Super ziom lyrics

Published

0 117 0

Buka - Super ziom lyrics

1. Buka Kiedy zakładam skafander, wyskakuję przez piętro czwarte Czujesz, ulatuje dym, jak tętno po traumie Paranormalnie jak alien na elevator Wbijam z punch linem skręcić kark clark kentom To super, wiem, to moce mam skrajne kiedy runę Powiedz mount everestom, by nie przestawały patrzeć w górę Zresztą to miej ten zaszczyt w ogóle Kiedy sunę tu na sam szczyt w stronę Lune no sekundo une I potrafię odjarać zapałki błyskawicą Nawet w oceanie podczas walki z ośmiornicą I potrafię myślą rozbijać metal Nawet jak piję czystą przez blisko 5 miecha Batman to mój robbin, xena mi aerobik robi Obi Van Kenobi szkolił ją by miała połyk dobry joł Sk**a od yody każdy wziął i dostał swoje bronie Ja dostałem majka w dłoń i zostałem super ziomem Majkel: Po po poznaj majkela, super bohatera, Pierwszego, kierego wyjebali z marvela, Rysownik nie raz, musiał swe szkice skreślić, Bo wciąż wypuszczałem dymki, ale bez treści, Żeby bezcześcić komiksy, w ten sposób, Za karę na ziemi pomagam ofiarom losu, Opary sztofu, czynią mnie super chopem, Jak pijemy z hanckockiem wkurwiam ludzi punk rockiem, Leci z okien, za nim john hanckock, Za nimi ja z peleryną czerwono czarną.. Lecimy w miasto, wytępić pajaców, Tak to ja! usunąłem krzyż z pod pałacu, Posłuchaj chłopaku, bo po to ta nuta, Na dźwięk mego imienia - ucieka nawet buka, Lód się topi a pustynia chce zakwitnąć, Bush się robi cywilizowany jak Clinton, Prawie bingo..ale jednak.. Pechowy super ziom, feralna imprezka, I nie chcą mi wybaczyć te świnie w mediach, Że my wtedy tak popili tego dziewiątego kwietnia, Bu: Leję na gadżety, od płaszcza po maski, Bo staję się niewidzialny, kiedy wkraczam do akcji, Nieodmiennie patrzę na wszelkie pojazdy, Bo latam szybciej od światła oraz sram na urok stacji, Co do matki natury, moja każe o nią dbać mi, Więc przerabiam odpadki na niezbędne dodatki, Pragną mnie Indianki, Azjatki, Czekoladki, Bo całusem uruchamiam niekończące się orgazmy, Mej słowianki, tak wyjątkowo cenie korzenie, Że dawni oprawcy zaczęli oddawać ziemie, Choć nie zgadzam się z mocherem, pomagam starzikom, Może w zamian przestaną ufać legalnym bandytom, Co chcą walczyć z banitą, czyszczącym ich sejfy, By wznosić obiekty nauki i sportu na setki, Lecą paletki, za perły do mikrofonu, A to za sprawą bitu i pozostałych super ziomów! Ref.x2 To nie jest ptak, To nie jest samolot, Rakieta kosmiczna to nie jest obłok, Oh, fu*k to nie bohater, To po prostu super ziom! Metrowy: Raz usiadłem sobie na skraju księżyca przyczaj, Obok małego księcia i jego róży dobry zwyczaj, Mówi mi się przywitaj, zapytaj, co słychać?! Taki prikaz od furgających po bitach, Mam pińcet gram wykurwistego szuwaxu boo Tego właśnie potrzebuje super ziom - jak ja Czyli czego? su su super relaxu Super człowiek to super odpowiedź, Na super pytanie - dokąd pędzi tyle owiec, Co się tyczy kobiet, jedno na pewno wiem, Kiedy jęczy Ci w nocy - na bank nie warczy w dzień, Rzucam cień na zło i na koniec powiem jeszcze, Buduj słowami, podtrzymuj gestem, Rozświetlaj oczami, przemawiaj sercem, Bo ostatecznie - ty też nim jesteś. Skorup: Gdy dudni subwoofer zmieniam się w ziomka super, Zakładam turban i wbijam w latający kufer, Super trooper abba abba ojcze, Robię swoje chopie i nigdy nie jojczę, Skończę jak każdy, choć żyje inaczej, Czy jestem fajny, no kurwa.. raczej! Się nie patrzę co tam szepczą inni, Gonie łajdaków i bronię niewinnych, Zwinny jak gepard zdolny jak Geppert, Gdy lecę ludzie myślą, że widzą rakietę, A tu zwykły sweter, czapka jakieś szorty, Uwaga lecę! milkną w piekle czorty, Zwiedzam porty śpiewam szanty w tawernach, Zawsze wierny muzyce ona też mi wierna To nie serial jestem super ziomem serio, Beat jest moim koniem a wyobraźnia prerią, Jedna rzecz yo, dodam na koniec Ty też możesz zostać super ziomiem ziomie, Tylko wyobraź to sobie sobie, Tylko wyobraź to sobie sobie, Ref.x2