Buka - Limit lyrics

Published

0 122 0

Buka - Limit lyrics

[Zwrotka 1] Tu nie ma granic, nieboskłon wybucha nad nami Wchodzę w gąszcz z literami aby dotknąć walhalli By odpocząć, jeszcze trochę czasu mamy zanim Spłoną ideały, gramy, dany mi mikrofon Czas na zmiany, to jak dynamit eksploduje w Tobie Twarzą w twarz z problemami i pięściami na betonie Zrobię to tymi rękami w obieg puszczam teorię Sam na sam vs świat dzisiaj wyruszam na wojnę I bierz to chłopaku, weź pierdol to fatum A dramatu mam tu pełno i na pewno nie od baku baku Weź serio ratuj swą histerią wytatuuj Konstrukcję nieprzeciętną i solidną jak marmur Na 50te piętro, pierdolony drapacz chmur Gdzie wybucha tętno i zanika szum Jedno tempo, zegar tyka, chyba nie chcemy spaść w dół Statystyka dzisiaj rozpierdala sedno [Refren] (x2) Zrobię to tymi dłoniami z zaciśniętymi pięściami Zanim czas nas pokona i spłoną ideały Zrobię to tymi rękoma to ja muzyki narkoman Dzisiaj eksploduje limit w naszych nieboskłonach [Zwrotka 2] W drodze na szczyt i zapytaj ile za mną płyt I tak w zapisanych akapitach zachowałem życia rytm Każdy dzień to muzyka daje tlen by oddychać Bo bez tego nie ma nic i nie byłoby mnie dzisiaj Jak mam żyć ? wiem i będę patrzał przed siebie W górze gardła i one majk by sprawdzać marzenie Jedna prawda i tego jestem pewien od dawna Przeznaczenie to walka 300 stopni fahrenheitach Falstart, nie ma odwrotu jak Alcatraz Bądź gotów kiedy czas szanse masz tylko raz (sprawdź) I ta detonacja w nas trwa to jak ćma do swiatła Walka trwa jak matnia unieś twarz po upadkach Dasz wiarę, ja tu od lat rozwalam miarę Odpalam flarę z ognia obdarowanie od tak Masz talent to go podawaj dalej co dnia Bariery rozwalę dziś pęka monotonia! [Refren] (x2) [Zwrotka 3] Jeszcze tylko jeden krok coraz bliżej meta gong Coraz wyżej etap lot wybuchła planeta skok Gdy podpalam lont letarg cztery mile i poczekaj Chwilę skaczemy do nieba bilet z naszych rąk A w sercach wiary tyle, że może rozwalić budynek A w bani mamy siłę, której nie oskali centymetr Niepokonani na fali która zaleje ulicę I świat rozwali rymami, kiedy wygramy życie... Dziś pęka limit!