[Verse 1: Buka] Wieczór się zbliża i Słońce zachodzi to czas znów tyka a zegar mi grozi Jego mimika niczym (kilka?) trwogi I mina już ma wygięta jak dwa rogi U diabła, sam tak czekam na ten atak Słońce powoli kryje się w czarnych barwach Gonić nie ma sensu bo nie da się złapać Nie zatrzymasz czasu, to jest czasu strata i basta Człowiek marny jak zajawka czternastolatka Nie ma praw rozumowania w połączonych faktach Tylko podstawowe hasła Praw rządzących tym prześwitem Co posiada władca czasu to obywatel zgubionego lasu I praw myśliwych co wytropili jego zastój A nas tu nie utrzyma nigdy złych oklasków Człowiek jest niegodzien, godny człowiek majestatu Nie widzi tych lasów, nie słyszy tych wiatrów Tylko ślepo kroczy nie skracając z złych faktów bez nagród Idę potrzebny w głębi memu bratu Idzie tak bez przerwy obwożony pośród fałszu Bez masztu, bo masz bez wiatru to jak stół bez barszczu Kiedy wokół panuje wigilijny nastrój To AS tu, nie zatrzyma siła woli w Marcu Gdy już grudzień prawie w pełni i napełni absurd O! właśnie to [Hook: Buka] Zbliża się wieczór, zbliża się noc X8 [Verse 2: Biały] Czy ty wiesz kto jest władcą nocy kiedy ciemność zapada? I znika blask słońca złoty Wtem niektórzy wracają inny zapieprzają do roboty By zarobić parę złotych Wyciskają siódme poty to tyle ile żyć mają koty Co trzymają się z dala od hołoty Kiedy wędrujesz nocą, włosy już się nie złocą Tylko kolorowy z białego na czarny przechodzą Jak w czasie wspomnienia, ścienia do rozświetlenia Czas wszystko zmienia z bliskości do oddalenia A marzenia płyną jak statki po niebie tym niebieskim A my twardo po glebie stąpamy Nawet kiedy noc szybko zapadnie Mikrofon w ręce wpadnie, mówię ,,ładnie'' Tworzę składnię, tworzą to dokładnie Aż na wyro padnę i do snu się zakradnę.. i do snu się zakradnę.. [Hook: Buka] Zbliża się wieczór, zbliża się noc X8