[Zwrotka 1: Braddu] Przeszedłem tyle gówna, ale szkity mi nie jebią Chcą się porwać na mój łeb, nie dam takiej szansy ścierwom Konsekwentnie po ten cash, tango z kurwami jak 2-step Moje kieszenie wzbierają, ich coraz bardziej puste Ukryty w miejskim buszu, odnaleziony jak Nemo Koledzy się wkurwiają, bo od dziesięciu lat kreślą Mówią coś o skrzydłach, jedyne co mogą podciąć To sobie żyły, rozkminając jakie mam promo I widzą w tym wożonko, ale nie o to tu chodzi Bo skoro mnie atakujesz, nie będę zgrywać niemowy (hee) Słysze skowyt, ujadają pod bramą Rzucę im parę kości a nawzajem się rozszarpią Dziesiątki prywatnych wiadomości na mym fejsie Nagle sobie przypomnieli, że Braddu istnieje, czujesz? Brudna prawilność, nie poprawne zasady Pomijając gębo dupców i szpagaty, nie ma gadki [Zwrotka 2: Buczer] Co jest ziomy? Przecież dla was to tylko muzyka Dla mnie to sposób na życie, robię rzeźnie na głośnikach W prywatne życie nie wnikaj, opowiem Ci tylko tyle Ile będę chciał powiedzieć, taka wiedza to przywilej Tylko dla moich przyjaciół i kobiety to wystarczy Tylko głupiec odkrywa od razu wszystkie karty Jestem uparty a to nie żarty do budy kundle, bo lecą harty Nim będzie martwy hip hop, dopóki (dopóty) nie zmieniam warty Wokal zdarty na setkach koncertów, dalej lecę Wciąż odczuwam głód, chce pożerać tracki wielce Oburzona scena ma z tym coraz większy problem Bo chce zgarnąć całą pulę, nie interere mnie drobne Nie jestem im obojętny, robię swoje konsekwentnie Pokochasz lub znienawidzisz, lecz nie przejdziesz obojętnie Dziś serwujemy prawdę, żebyś w końcu to skumał Młody kocur Braddu oraz Buczer rapu czarna puma