Jestem ortodoksem zostało nas nie wielu Nie szukamy szczęścia w sieci to nie czas surferów Nie chce być rybakiem dusz jak Jezus Ze mną poszli byście na dno nie trzymam pewnie sterów Ale podziwiam w swoim kręgu tych co ogarniają życie Nie wiem jakbym poradził sobie gdyby zginęli mi rodzice Znam sporo złych ludzi Mają przejrzyste oczy w środku są brudni Stoimy w kręgu którąś godzinę trzymam Perłę Wrócę do domu jak tylko dopije Rozmowy przy piwie Mało kto myśli o szkołach studiach I tak niektórzy są na głębokiej wodzie jak studnia Najgorsze jest to kiedy marzenia bledną Myśleli o pierwszym milionie mają pierwsze dziecko I tak w momenty w których wierzę w coś naprawdę To te chwile gdy ognista woda parzy w gardle Moi ludzie robią błędy Ale nie jestem tu by mówić im jak iść i którędy Nie odcinam się jestem w kręgu Nie pogardzam nie żałuje nie czuję wstrętu Moi ludzie robią błędy Ale nie jestem tu by mówić im jak iść i którędy Gorsze czasy odbijemy sobie słowo Z kręgu nie wyjdę to jest jak narodowość Lubię szczere propsy od nich za szczere zwrotki Nie lubię głosów litości za mój problem zdrowotny Przyszły chudsze czasy odbije to sobie płytą W kręgu pytają co z nią i czemu nie chlam z nimi dziko Wierze że czekają na mój sukces Każdego stać na niego jak na wódkę z ruskiej Więc najserdeczniej zbijam piątkę Z tymi co próbują się ogarnąć i coś zrobić w Polsce Nie jestem nikim ważnym Ale zawszę mogę wrócić tutaj tak jak każdy To się ceni kiedy wiesz że masz kłopoty Możesz liczyć na mury za Tobą Nie musisz się o to prosić Pod nogami mamy kiepy nie łuski po kulach Lecz są tacy co lubią gdy im skapuje krew z obuwia Kurwa mam nadzieje że wyrosną z awantur Lepiej zerwijcie akcyzę spalcie parę blantów Moi ludzie robią błędy Ale nie jestem tu by mówić im jak iść i którędy Nie odcinam się jestem w kręgu Nie pogardzam nie żałuje nie czuję wstrętu Moi ludzie robią błędy Ale nie jestem tu by mówić im jak iść i którędy Gorsze czasy odbijemy sobie słowo Z kręgu nie wyjdę to jest jak narodowość