[zwrotka 1] Tną mi drzewa chuje, dzięki za beton wszędzie W płucach miasta astma, polipropylen dusi jak kurwa Carradine'a Oddycham jointem, płonie szare powietrze Chciałbym na łąkę wyskoczyć na moment, kumasz, zaraz wracam Palę towar całe dnie, kilometrów biegam pięć Pompki, brzuszki, robię je, jak jest melo nie ma mnie Piję wodę, alko nie, nie jem Maca, dieta? Nie... Molly jebnę, stimy mniej, chemia w żarciu? Nie dam się Korpo rzeczywistość mami nas światem na miarę szarego człowieka Z półki zbieraj produkty, tłumy tak lecą do szczęścia Pierdolę przemysł, antyprzemysł, mordo, siedzimy w tym wszyscy Ale wyrzec się świadomości to dla mnie synonim "być nikim" A niby se tylko gadam o tym, że tripy to fajna sprawa Z tym, że życie to nie gra, boli hpków każda strata Życie artysty bywa trudne, szczególnie jak robisz cloud rap Teraz pewnie jaram bata, ale jest szansa, że na jogging spadam