Bonson - Pewnego razu w Szczecinie lyrics

Published

0 76 0

Bonson - Pewnego razu w Szczecinie lyrics

[Głowa PMM] Łona ciśnie trabantem, 111 na blachach Tempo Paryżanka, siema Adam! Owoce miasta odpalam, lecę na taras Potem Cafe Brama, obok Mason Od rana w ręku pracę przy filarach Trasa Zamkowa, Szn panorama Przy armatach, na Wałach widok Portu w żurawiach Wracam, na kwadrat tam, czeka honorowa loża [Łona] I tu problem, bo po drodze same bezdroża Jutro spłonę wstydem, dzisiaj szukam przygód Nie wiem skąd idę, czy to jeszcze XL i czy już Ekskalibur I kto grał? Płomień? Stare miasto? Brne się Ale nie pamiętam, bo dałem się ponieść i mnie mocno niesie Było wbite w moim Burzdabork, po prawej mijam grzybka Zaraz za nim Mic-Mac, biorę kurs na dom I co za Diabeł mi znowu doradza? Wracam na piechtę nakurwiony jak bażant! [Bonson] Kiedyś miałem wątpliwości, czy to dobra droga i Któregoś razu trafiłem do Orła i, dobra, dobra Wysłałem sms-a, siema Głowa, dograj się „Siema! Wjeżdżam!” Wybacz jestem dziś, czyli można nie? To teraz daj to głośniej Mamie mówiłem że będę raperem jak dorosnę Zapach farb, gdy ślad markerem, za pomostem Dał nam znak, na wjazd Chcesz to wal z nami historie [Wężu PMM] Ja nie lubię się powtarzać, też miałem 23 lata Każdy z nas chory na rap Z wygrzewą już na mordzie latał Biorę: słuchawki i bity, długopis i zeszyty I zapierdalam na browar, na dach Politechniki Wstań i zobacz, jaki jest widok, albo lepiej Odwiedź nocą Uniwersytecki dach na Redzie Wiedzie stamtąd świetlna droga do miasta Jak podskoczysz widać, budynek Szczecińskiego Radia [Cuty] Fundamentem mego stylu, mego miasta mury Na osiedlach, chmura, lula, chabura Na relaksie jest, deficyt pokojowy Moi ludzie to kwiat, szczecińskiej ulicy [Łona] Albo jedź na Błonia, tam twój o brzasku jest cel Bo tam jest plaża, usyp sobie z piasku SM Mało takich miejsc nosi ten barłóg Gdzie dachy Paryża kryły obrońców Stalingradu Gdzie Jam'y pod Pleciugą, i na Wałach, i na promach przemyt I na bibach grubo i od ludzi hałas Gdzie przy barze w City mani łypią bo szmulach I bardzo dobrze, i niech to hula [Głowa PMM] Szczecińska gościnność jak na Południu Stanów Miałem wyjść na chwilę, wróciłem o 6 rano W rapie czapka ułożyła się Siedzimy, słuchamy Lost Boyz, siema Bonson Ostry przesłał bit, trzeba sieknąć pod to Z korporacji dzwonią, pod bramą czeka taksa Ja nie mogę wyjść z domu Ktoś zasnął w moich Air max'ach Jeśli ktoś się zapyta, czy Szczecin leży nad morzem Wsiadaj w tramwaj „9”, jedź na Pętle Głębokie [Bonson] Miałem Bombox'a, sąsiedzi walili po oknach Gdy na Szczecin leciał rap, z ostatnich pięter wieżowca Chciałem tu zostać… Mazać po ścianach, pisać od rana do rana I tak to działa wciąż na nas i wiem, że można Kasety przegrywałem razy kurwa nie wiem, sto Puszczałem wtedy Kamel, razy, kurwa nie wiem, sto Nie znałem Głowy, Węża, Łona to był nie wiem, gość A dziś spełniam marzenia, jestem dumny, jestem stąd! [Wężu PMM] Nie ma nic, jak to miasto, jest jak światło za rogiem Kiedy pierwszy raz tu będziesz, poczujesz je jak swoje Wpierdol, możesz tu dostać w każdej bramie Gdy z Subway'a, ktoś do pracy zapierdala ze śniadaniem Postawili tu centra, zburzyli pamięć Ale ulica pamięta każdą zapomnianą ścianę Dupa nie rządzi, styl pijanego Mistrza Ktoś wyjebał się na krześle i z prądem, rozłączył freestyle [Cuty]