Bonson - Nienormalnie lyrics

Published

0 119 0

Bonson - Nienormalnie lyrics

[Zwrotka 1: Białas] Ludzie mówią, że kręcę gibony, kradnę I-phony Dupy, że pragnę je zdobyć ale moje metody To raczej przeszkody, a zdejmą majtki przez głowy, głupie suki Same nie wiedzą co ze sobą zrobić Mają w głowach niepoukładane, albo tam posprzątają Albo zakończą karierę w bałaganie Niektóre się zajmują tresowaniem idiotów A oni stresowaniem, że one odejdą bez powrotu Kurwa, załamali by się widząc siebie z boku Banda pierdolonych ofiar bez honoru, daj spokój Uczucia często gubią nas po to mamy rozum Suki mają serca z lodu, jak chcesz uniknąć mrozu? Wszystko na pozór się wydaje cudowne A prawda jest zbyt bolesna, dlatego nie chcesz do niej dotrzeć Pora jej w oczy spojrzeć i przestać się dziwić, że normalne są sprawy co nimi nie powinny być [Refren] x2 Nie-normal, (nie) Nie-normal, (nie) To nie-normal, (nie normalne) Jest już za późno by nawracać [Zwrotka 2: Solar] Ludzie dłubią w ciele dla floty zmieniać genotyp Głupcy naprawdę możecie stworzyć roboty Wczuty raper, pojęcie objął technologii To świeży temat niedługo każdy będzie to robił Dyski twarde, przepisy na pociski nuklearne Jebną to zastaniemy maksymalnie Władcę Pierścieni, Tolkiena i może Abbę A całą medycynę i wiedzę szlag trzaśnie Pod domem mam bunkier, może to fart Ale po chuj mam żyć, kiedy umrze cały świat? Zresztą aura już się robi pojebana Mam wrażenie, że znam ofiarę napromieniowania Świat pogania i każe nam zapierdalać A ja nie chcę przyspieszać jak Teo z Freestyle Palace Mordercze tempo, a nie ma gumowych drzew Podwładni są nienormalni, co robi szef? [Refren] x2 [Zwrotka 3: Bonson] A co tu kurwa jest normalne? Za ćpanie masz tu propsy, nie pogardę Robota wkurwia, a ten polski sen to sam wiesz Dwanaście godzin w łapie kilka groszy, handel Ta flota wkurwia, a ten polski sejm ją kradnie Jakiś czas temu miałem plany i ambicje Im jestem dalej tym bardziej nie chce mi się nic wiesz Płyty na półkach, slogany na koszulkach A chuj z tego wielki skoro wciąż się boję jutra Wiesz, szczyt jest fajny, tak mówili Ci co byli Tam widzieli to, przeżyli to i spadli, szczyt jest fajny Ale nie ma mnie tam, mam do niego hektar jeszcze ale chce to sprawdzić I nie ma mnie tam i może jestem nienormalny Bo zjebał się świat, a ja nie powiem, że to martwi mnie Czas kłamstw i martwych serc Jutro znów będzie normalnie, teraz zaśnij, cześć [Cuty: DJ Gondek] Sam już nie wiem co widzę, gdy na was patrzę, debile Ludziom w głowach się przewraca, jest już za późno by nawracać To chory klimat Banda pierdolonych ofiar bez honoru Głupcy, zjebał się świat, Co tu kurwa jest normalne [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]