Bonson - Na szczyt lyrics

Published

0 87 0

Bonson - Na szczyt lyrics

1. TKZetor Gonię szybciej niż sam wiatr, nie mam czasu aby pójść już spać Sam załatwiam wiele spraw i głowę podkładam pod zimny kran Na zegarach wybija północ i jest ponuro, przy tym jakoś smutno I mieszam jointy z czystą wódką, i pierdole, co mnie spotka jutro Trudno. Nie spełniam obietnic, a miałem wysoko latać Jak Zeppelin, nagrywać kurwa takie piosenki, by godnie reprezentować Szczecin, nie szukaj we mnie kaznodziei Nie chcę Ci jebać jak Piotr Ściegienny A dla nieletnich nie jestem wzorem i jedynie mogę wypić Za ich zdrowie Kopię dołki pod samym sobą, choć bardziej czuję, że do góry wchodzę i w dupie mam to, że nie gadam z Bogiem Nie muszę pytać go o drogę Mogę pójść w inną stronę, ogarnąć zło Wyjebać na podłogę, zabić zło w tym całym ferworze I dostać pajdę za głowę Dobrze, dobrze to różne historie Odkręcam korek, a nie kurek od gazu, jeszcze nie kończę Walczę o presję, są lepsze oferty, a z gęby nie zejdzie uśmiech Za ciosem pójdę bo jestem lepszy niż kiedykolwiek Podejmuję próbę Ref Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać ile jesteś wart Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać na ile Ciebie stać 2.Bonson A, Ilu jest tu takich jak my? Ilu wierzy tu, że jeszcze warto? Ilu z nas miało trafić na szczyt? Ilu z nas upadło na pysk? Który to już raz witam świt i życzę sobie żeby tam być? Przeliczam kwit, który to już raz witam świt? I życzę sobie żeby tak żyć wiecznie Pogubiłem się gdzieś w tej grze na moment Ale chyba już jestem Mam już bilet i miejsce, ale nie ruszam się bez niej Więc podaj mi dłoń, mamy ostatni lot, by zostawić to w tyle Hold on we're going home Wracam tam skąd przybyłem Widziałem trochę wiecej niż Wy Patrzyłem trochę wyżej, niż oni Czułem trochę bardziej, niż wszyscy Byłem bliżej, niż sądzisz Trzeba wiedzieć kiedy przestać A kiedy zacząć na poważnie Ty się trzymaj, żeby nie spaść Ziemia oddala się bardziej I bardziej i szybciej Powietrze jest zimne i czyste Moje miasto gdzieś niknie To mój najważniejszy występ A te poprzednie to był wstęp tylko Trzeba wiedzieć, kiedy przestać A kiedy zacząć na poważnie Tu już nie ma dla mnie miejsca Lecę gdzieś, gdzie je znajdę Ref Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać ile jesteś wart Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać na ile Ciebie stać (Ile jesteś...ile jesteś..ile jesteś..ile jesteś..wart.. Właśnie tak TKZetor, Bonson Swołocz projekt 2015, brat Taaa) Ref Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać ile jesteś wart Wchodzisz sam na szczyt i pukasz do tych bram Pukasz do tych bram, wciskasz gaz do dechy Po ten lepszy świat I masz czas, by nie zaginąć w zgiełku Te kilka minut, by pokazać na ile Ciebie stać