Bonson - Do dni łzawych lyrics

Published

0 95 0

Bonson - Do dni łzawych lyrics

[Zwrotka 1: Enzym] Łzy twoje są gorzkie, jak nic Dni bez ciebie są smutne, jak żaden z nich Jak żaden z tych, pozostałych za nami Ja zacznę żyć, ale nie wspomnieniami Dziś kolejny dzień, z tych takich samych List, do ciebie jest już napisany My zaczynamy milczeć, to martwi ściany Ale mamy chwilę żeby, żeby się zabić "Nie rób tego" mówili mi wszyscy, którzy się bali "Nie mów tego" mówiłem bliskim, to uciekali Chcę dobrego zakończenia, listy? Musimy spalić I nic się nie zmienia i to, co między nami Teraz umieramy, ja tłumię zawiść I w górę pchamy kamień, w sumie za nic I tu mnie zabić ta, chcieliby nas Ale nie musisz się bać, bo mamy ten głaz Głaz, jak ten Syzyfa, patrz jak tępi cisza nas Mnie i ciebie, czyli błędy życia Moje chęci do życia, widzę, że nie ma ich Stoję, jestem jak Ikar, idę do nieba dziś [Refren x2: Enzym] Przepraszasz, mówisz "nie odpychaj mojej dłoni" Nie no świetnie, może mam cię przytulić? Za to, co robisz, dla ciebie kwiaty paproci A dla mnie łzy, które ronisz w nocy [Zwrotka 2: Bonson] Ja wstałem ranem dziś, dalej krwawię, wstyd Wciągnąłbym kreskę, chociaż już z tym zerwałem Płacz, kurwa, nie wiem, pogubiłem krople Stań obok powiek, przytul, pomóż mi je podnieść Za chwilę dzwonię znów, za ile podejść tu? Choć mam świadomość, że to, kurwa, nie jest mądre Byliśmy kiedyś my, pamiętasz? Dziś mam gniew i krzyk, gniew i wstyd, na przemian Łzy bez ciebie są gorzkie, jak nic Dni bez ciebie są trudne, jak żadne z nich A my? Siedzimy obok, obojętni, od tak Wobec siebie, coś jak "obok przejdź i zostaw" Ja odtąd źle wyglądam, proszę, nie idź, zostań Dziś ja i ty, wśród cierni ciężkich rozstań My, ja i ty na kliszach stamtąd Kiedyś nam zależało bardziej, dzisiaj, nie bardzo [Refren x2: Enzym] Przepraszasz, mówisz "nie odpychaj mojej dłoni" Nie no świetnie, może mam cię przytulić? Za to, co robisz, dla ciebie kwiaty paproci A dla mnie łzy, które ronisz w nocy [Zwrotka 3: Enzym] Łzy twoje są gorzkie, jak nic Dni bez ciebie są smutne, jak żaden z nich Jak żaden z tych, pozostałych za nami Ja zacznę pić, ale nie z kolegami Piłem wódkę, płakałem, piłem do luster Płakałem do północy, piłem jakoś do siódmej Draniem jestem, wiem, bo jakoś po pierwszej Polewałem tylko sobie, kurwa, lustra pieprzę Nie wiem gdzie jesteś, ale wiem, że tęsknię I wiem, że jeszcze zobaczę ciebie, gdzieś jeszcze Tobie obojętne staje się to A ja jestem jak serce, ale nie biję jak dzwon Nie wiem, czy ktoś łoży wszechświat obok Czy zamieszkam z tobą, czy moja ex ma kogoś Mimo tego, że nie wiem, czy ma ta pętla kolor To wiem, że mnie nie jest tu potrzebna pomoc Bałem się o tym mówić, chwilami, niestety Łzy po mojej twarzy spływały, jak rzeki Dziś, kiedy płaczę, jestem lżejszy o kamień A ty? Pogubiłem łzy, dlatego płaczę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]