Bonson/Soulpete - Dzień dobry lyrics

Published

0 142 0

Bonson/Soulpete - Dzień dobry lyrics

Nie mam pracy, nie planuje zwykle wstać nad ranem Chyba, że sąsiad ma fazy młotkiem trzaska ci w ścianę No to mam dzień gdy mantra nawet nic tu nie da Chuj wstanę, chociaż zjem śniadanie Wstaję, wstaję i znów cham bez manier i gbur Fajnie, ale dziś znów dam gdzieś plamę i chuj Fajek mam mniej niż snów albo nie mam w paczce No to kurwa wiedziałem, że się dzień tak zacznie Włączę kompa, chociaż sprawdzę maila, sprawdź gdzie wena Myślę może jakąś zwrotkę trzasnę albo nawet dwie Mhmmm, ta! I trzasnąłem, ale pięścią w klawiaturę Bo znów odłączyli neta piąty raz w miesiąc, chuje! Dobra, leci bit, coś tam piszę wreszcie Co linijkę suchar, lipa, z propsów nic nie będzie Jest net, Smoku pisze, że chce puścić EP'kę w Polskę Przybiję szczerze piątkę jak to wyjdzie przed Detoxem [Ref.] Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień dobry to się dla mnie nie sprawdza Dzień wolny to jak fatamorgana i znów... Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień Dobry to się dla mnie nie sprawdza W taki dzień nie chcę wcale, wiesz - wstawać Szybki prysznic bo z małą umówiłem się do miasta I mam tylko kilka minut żeby wyjść i złapać tramwaj Kumasz? Czat na farta, może spóźni się i zdążę I chuj mi zamknął drzwi przed nosem No to czekam, czekam, czekam jak debil Bo kolejny tramwaj jechał do zajezdni Jest kolejny a tam tłok, brakuje żeby w nim był poród Nie wiem gdzie ci emeryci jeżdżą zamiast siedzieć w domu Włączam player, to pozwoli mi się odciąć Nie ma czym oddychać, za co się złapać, ktoś mnie w tyłek dotknął Nic nie powiem, jeszcze mi przybije torbą Mój przystanek, wysiadam, spokój by za chwilę horror Deszcz jakbyś na mnie wylał wiadro wody I jako człowiek nic nie mogę na to zrobić No i jeszcze okazało się ona nie kończy wcześniej I tak mokłem 30 minut sam w deszcz, wiesz... [Ref.] Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień dobry to się dla mnie nie sprawdza Dzień wolny to jak fatamorgana i znów... Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień Dobry to się dla mnie nie sprawdza W taki dzień nie chcę wcale, wiesz - wstawać Jedziemy razem autobusem tak po prostu, czyli... Pewnie źle bym się czuł gdybyśmy się nie pokłócili Nic nowego, ciche dni albo wrzaski Już nie wiem co mnie wkurwia jak milczysz, czy warczysz Nie mam nic dziś by dać Ci na zgodę, ale... Miewam myśli czy stać z tym czy odejść trochę Życie to często smród gówna pod podeszwą I takie mam to życie, że udało mi się wdepnąć Reszta dnia mija spoko telewizja, łóżko, relaks No i muszę Cię opuścić, choć się późno zbieram Nic nowego, że tramwaj uciekł, nadrabiam butem Przystanek tu poczekam pewnie zaraz już jest, chuj jest... Godzinę moknę, a deszcz pada jak padał Podjeżdża, wsiadam, kanar wpierdala mi mandat W wagonie jebie jak chuj, jak to w Polsce Bo znów jakiś żul zrobił z niego noclegownie, pojmiesz?! [Ref.] Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień dobry to się dla mnie nie sprawdza Dzień wolny to jak fatamorgana i znów... Jakbym mógł to bym wcale nie wstawał Nic nie wyjdzie choćbym nawet się starał jak chuj Dzień Dobry to się dla mnie nie sprawdza W taki dzień nie chcę wcale, wiesz - wstawać