BobAir - Nigdy poniżej oczekiwań lyrics

Published

0 58 0

BobAir - Nigdy poniżej oczekiwań lyrics

[Zwrotka 1] Ani kroku do tyłu, ciągle celuję w sukces Znowu jestem tu ziomuś z LA na baseballówce Wkrótce usłyszysz więcej, to jak prawy sierpowy Ta obsesja na blokach ma już wymiar masowy Czuje, jesteś gotowy, dla odwagi się napij Albo nie, jeśli bracie potrzebujesz terapii Co się gapisz tak tępo, przecież nie spadam na dół Trzymasz fason i wszystko idzie jak po jedwabiu Poleć bratu ten album, niech go włączy, zapali Chyba najwyższy czas, byśmy się już poznali Nie zamierzam się żalić, choć nie łatwo jest bratku Też bym chciał mieć tą kartę bez limitu wydatków W spadku zostawię Hip Hop, marnych MC to złości Bo wciąż daję im powód do cholernej zazdrości Wystaw głośnik na zewnątrz, teraz witam na nowo I uprzedzam, to nie jest moje ostatnie słowo [Refren] x2 Zwijaj czerwony dywan, bez owacji i kwiatów Stwórzmy dziś jeden front przeciw całemu światu Powiedz bratu, ze jestem no i znowu nagrywam Zawsze szczerze i nigdy poniżej oczekiwań [Zwrotka 2] Świat jest w moim zasięgu, nadal wbijam w krytykę Tu ocenia mnie życie - niezależny arbiter Wręczam Ci nową płytę, czuję przypływ radości Ciągle płynę z tym nurtem tak wielu możliwości Też w młodości błądziłem, tez pokpiłem maturę Chada od pasa w dół, no i od pasa w górę Żule kończą pod sklepem, nie mów, że o tym nie wiesz Moje życie jest inne, pełne pewności siebie Jestem pewien, że wygram, mam ambicje i talent Chrzanić prochy, zbyt często kiedyś po nie sięgałem Stale podnoszę poziom, jesteś ze mną to dobra Ciągle walczę człowieku, czemu miałbym się poddać? Kara spotka tych kłamców nadal trzymam się dzielnie Znam ten żar nienawiści, którym płonie internet Trafiam celnie jak zwykle, musisz wiedzieć to ziomek Jak i to, że jest warto mieć mnie po swojej stronie [Refren] x2 [Zwrotka 3] Nie zamierzam ustąpić, ziomuś dobrze się czuję Mogę wszystko, mój przykład niech Cię zainspiruje Nie rapuje od wczoraj, nie jestem egoistą Nie wiem dokąd wciąż biegnę, zasypiam o tym myśląc Wychowany nad Wisłą, dziękuję za to Bogu Jak i za to, że nie przekraczam niektórych progów Mam tych kilka nałogów, w sumie jak każdy grzeszę Pewne sprawy, sumienia chowam głęboko w kieszeń W tym notesie wciąż kreślę, mam szacunek u braci Za ten sukces czasami trzeba słono zapłacić Dam Ci najlepszy towar, na co czekasz, przypalaj Wezmę macha, bo czasem sobie na to pozwalam Ręce do góry dzieciak Mówisz, że rap jest nudny? Własnie temu zaprzeczam Ogień wzniecam na bitach, komentarze se daruj Bo i tak bez wątpienia nie ugasisz pożaru [Tekst - Rap Genius Polska]