Ten wie, tamten wie, tylko ja nie wiem Ty, weź jeden z drugim lepiej spójrz na siebie Nie właź z butami w mój biznes Tak szczerze, to czemu wciąż pcham ten biznes? Sam nie wiem To przez tą miłość pewnie Ty, kurwa, jaką miłość? Widziałeś, żeby kochała się we mnie? Wciąż ją widzę z innym typem Chociaż jego teksty z bitem są dla niej jak policzek Dziś jadę w Polskę za nią By dać kolejny koncert i znowu wydać forsę na nią Tylko, kurwa, jaką forsę? Bo znając jej kolegów troszkę, pewnie znów mi nie zapłacą, A potem skończę z nią w barze By z niesmakiem za niepełną gażę zalać smutki Ta mała dobrze wie, o czym marzę By nie śmiała mi się prosto w twarz, że mam dług dziś Ej, sorry za te nerwy i krzyk To ona sprawia, że bez przerwy mi wstyd I nie za nią, a za mnie Bo ta ślepa miłość kiedyś sprawi, że mi braknie na żarcie [REFREN] Kiedy dziś upadnę przez nią Jutro znowu wstanę dla niej, to wiem na pewno! I choć czekałem długo A ona bywa suką, zwycięstwo i klęska to jedno Kiedy dziś upadnę przez nią Jutro znowu wstanę dla niej, to wiem na pewno! Sukces ma wielu ojców i choć każdy miał ją... Codziennie wstaję przed świtem, gdy za oknem jeszcze noc głucha I to nie jest tak, że już nie lubię jej słuchać Tylko kiedy mam to robić, w przerwach między ogarnianiem życia A wdeptywaniem snów w chodnik? Mówiła mi, że będzie pięknie W prezencie dała zdradę, wepchnęła mnie w jej lepkie ręce A dziś trwonię cały czas z tą kurwą Co dała mi w zamian? Tylko stały hajs i biurko Za długo czekałem, by kawalera zabić w sobie Pierścień mi ciążył, jakbym nazywał się Baggins Zrobię, co mogę, by stracony czas z nią cofnąć Cnota? Głowa, nie ogon, nie masz szans odrosnąć A kiedy dziś upadnę pod ciężarem pasji Wstanę i pójdę w górę, pieprzę prawo grawitacji To trudna miłość, a więc nici z welonu Raz daje mi skrzydła, raz trzewiki z betonu [REFREN] Pamiętam, jak słuchałem jej głosu Hotel, obskurny pokój, a w portfelu nawet łyżki sosu Pamiętam to, była mi kochanką, mam pecha Poligamistka, szkoda, że też znam Mesa. Kręci z każdym, nie dyskutuj teraz o gustach Wielu robi z niej szmatę, gdy wyciera nią usta A potem szlocha, że ją kocha, miłość jest ślepa Gdzie krewni kreta szukają jej w lustrach Wiesz, tu nigdy nie chodziło o forsę Gdybym szukał dziwki, to włożyłbym fiuta w portfel Choć za te kilka lat jak nie umiem jej spławić Mogłaby raz na jakiś czas rzucić się na klawisz A dziś znów słucham jej głosu Bo gdy jej nie ma tęsknię A gdy jest też nie przeklinam losu Ktoś mówił, że frustracja może dopaść Bo nie wiem, czy Ty jak ja, wciąż mnie kochasz [REFREN] [Teksty i wyjaśnienia na Rap Genius Polska]