Bob One - Insomnia lyrics

Published

0 104 0

Bob One - Insomnia lyrics

[Zwrotka 1] Ja nie zasypiam wiesz, sen kuzynem śmierci jest Znasz ten wers, tak jak dobrze znasz nocne momenty też Bez ceregieli ścina nogi temu światu zmierzch Wszyscy zasnęli, nie licz na nic tylko cicho leż Oddech się uspokaja, upaja Melatoniny lepki przypływ jak butla Tokaja Jeden, dwa stary niedźwiedź śpi mocno Jest już mroczno, a Bóg dawno stracił widoczność Ja i kosmos, echem dochodzi krzyk Ktoś nie miał chyba szczęścia, nie dziś Miasto pokazuje swoją twarz, w ciemnej bramie wrzask Lepiej nie patrz w oczy mu bo zamieni Cię w kamień brat Lepiej śnij dalej sen, który podsuwa nam system Gdzie szczęście osobiste to 0,7 czystej Gdzie chcesz, nie chcesz dynamo musisz kręcić Dziękuję, postoję, a wyśpię się po śmierci! [Refren x2] O! Wciąga Cię miasto Jak koks, przez banknot znów nie możesz zasnąć O! To nie czas na sen Jak będzie trzeba spać to ja wyśpię się w dzień! [Zwrotka 2] Chodź zabieram Cię na eskapadę w miejsca Gdzie żaden GPS Tobie nie pokaże przejścia Full HD na wizji, kontrast klasa pierwsza Kolory trochę ciemne lecz tu po prostu jest tak Tu gdzie prawda wyznacza moje ścieżki Oddech bywa ciężki jak beton nawierzchni To na ulicach wypisane opowieści Nie śpij, pozostaniesz jedną z ich części Ten świat kocha noc jak nietoperz Rozum poszedł spać, teraz budzi się popęd Procent z rąk do rąk, dalej nosem... Poszedł, tak się bawi Polska w te noce Kielona, kielona lej, niech się wiedzie z fartem Potop, Noe znów nie zabrał mnie na Arkę Dokąd jedzie ta winda? Pytanie otwarte Chociaż widać tylko jeden guzik - Parter! [Refren x2] O! Wciąga Cię miasto Jak koks, przez banknot znów nie możesz zasnąć O! To nie czas na sen Jak będzie trzeba spać to ja wyśpię się w dzień! [Zwrotka 3] Zanim ostatnie ziarno spadnie w dół klepsydry Ja daję Ci te szyfry, nie zapomnij ich nigdy Bezwstydny, ego wycieka jak ze starej rynny To co kapie to kwas, Ty weź nie zrób sobie krzywdy I nie wiem, miasto śpi czy udaje Weź uszczypnij je mocno, czy ta noc to jest bajer Czy ten sen to przykrywka, kiwka, ślepy taniec Pozytywka kołysanki gra, żeby gawiedź mogła Przetrzeć oczy ze zdumienia, kiedy rano Telewizor znów obwieści, że wyszło na to samo Trzeba pracować, nie pytać o więcej niż dano A kolorowa pa**a, ją zostaw ekranom Noc ta straszna po to byś się znów obudził Trzymaj się tego rytmu, masz szansę wyjść na ludzi Bo jak nie to z bronią na ludzi wyjdą oni O! O! As a sound for a police! [Refren x2] O! Wciąga Cię miasto Jak koks, przez banknot znów nie możesz zasnąć O! To nie czas na sen Jak będzie trzeba spać to ja wyśpię się w dzień! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]