Bob One - Zbudźmy się lyrics

Published

0 74 0

Bob One - Zbudźmy się lyrics

[Zwrotka 1: Viruz] Nie w każdej rozmowie argumentem jest uzi Ty i tak natrętnie próbujesz mnie zmusić Bym zamknął usta, złożył godność na półki Co założona pluskwa, boisz się o rozróby Działają bez szelestnie w serca strzelają z kuszy Wiem że nie odetnę, jak nie zdołają skruszyć Dopóki mam świadomość nie ma szans mnie kupić Chociaż wołam o pomoc siedząc na dnie studni Żyło się lepiej szkoda że tylko nielicznym Co dzień pod pręgierz od lat lubisz ćwiczyć Taki tężec tej ziemi przetacza się we krwi Zróbmy wiejski disneyland ku radości dzieci Czas nienawiści gdzie dialog nieobecny Też nas stać a masz miliona mężczyzn Kochamy ten kraj a nie jego strzępy Zróbmy rzeź tu man na nic opór bierny [Refren: Bob One] A ty obudź się bo to jest nowy dzień Czas oddalić to co marne jest cień Chcesz coś zmieniać to rusz się i zmień Zrób rewolucję a nie stój jak pień [Zwrotka 2: Viruz] Czarny dym z opon nie działa na nikogo Mam jak siwiec spłonąć, na chwile zniknie wrogość Wybiorę walkę atak na czołg w ręku Trzymając szablę jak Bonaparte To nie wojna na słowa bo to nie scrabble Płoną ulice Paryż, Buenos Aires życie ma być życiem póki co jest karcel Dobrze być jest najemnikiem trzymając władzę Olewnik, Blida i na huj mi komisarz świat tajemnic za skrywa historii kartę To nie walka o prawdę a tylko lans jest Czas anten zawieść gdzie spektakl się odgrywa Nie jestem parchem że jak świnie zarzynasz Mam cel i magię by tutaj wytrzymać W miejscu gdzie świat ten mnie wydał i żyć chcę Polska, Gliwice nawet z duszą na szynach [Refren: Bob One] [Zwrotka 3: Viruz] Rozjebmy system jak w północnej Afryce Dla wolności istnień zamkniętych w walizce Kłopot w zwyżce zaproponujesz pstryczek Jak pięści nie zacisnę wyzysk nie pryśnie Sprawdzają od lat ile człowiek wytrzyma Chociaż jesteśmy jak stal, ona też się ugina By wykonać plan szukają debila Stań z boku w brylach będziesz więcej widział Dieta cud, znów zaciskam pasa Ty się wyżresz w huj przez najbliższe cztery lata Spoko wakat szkoda że nie dają w ajencje Ten sam inna partia na kolejną kadencję W kieszeni granat do zrzutu czeka napal Jak wróg to publiczny jak buchnie to prymata Zakaz wprowadza tego gówna więcej Złapany nie płakaj, prowadzą na rzeźnię [Refren: Bob One] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]