Bob One - Sukces lyrics

Published

0 61 0

Bob One - Sukces lyrics

(Raz jeden, Bob One, Kobra Dokładnie tak, lecimy z tym) [Refren: Bob One] Chcesz mówić jak żyć, musiałbyś być tu gdzie my Tu gdzie my, tu gdzie my Tyle samo dać, żeby spełniać własne sny Własne sny, własne sny [Zwrotka 1: Kobra] Zbyt wysoko jestem dziś, już nie cofnę się Nie oddaję hołdu bogom, bogowie oddają mnie Na czele Sparty wiodę lud na barykady Biorę chorągwie na bary, walczę z nimi o zasady w grze Chcieliby dorwać mnie, mnie chcieliby dorwać Ale nie kojarzę ksyw, nie zamierzam się przejmować, wierz mi Mam swoją misję, w której wielu poległo przede mną Zapomnij o nich, za chwilę nowi tutaj będą Kobra a.k.a. Mister Funky Fresh Wchodzę na scenę, błyska LEDowej lampy flash Widzę, że masz to też i moje miasto też Gram tu solo, jest gitara, Slash Trzeba mieć jaja, żeby mówić jak naprawdę jest Trzeba coś przeżyć, żeby mówić jak naprawdę jest Jak żyjesz Face'm nie nawijaj o ulicy ziomek Bo obrażasz tych, dla których ulica była domem [Refren: Bob One] [Zwrotka 2: Bob One] Możesz stać w miejscu albo iść tam dokąd nikt nie szedł Swoją drogą biec, a nie gdzie chcą iść rzesze Albo oglądać się na innych, patrzeć im w kieszeń Z zawiścią zerkać tam gdzie dają błysk flesze Ja dziś inaczej już to widzę Idę po swoje i nie czekam, aż to samo przyjdzie, ta A cele reszty nie są moimi Mam swoje własne dziś, tak, są Master P. - No limit Nie ważne w którą stronę wieje wiatr Mam swe sumienie i cenię w tobie jak też je masz Mówią: za chleb nie zapłacisz marzeniami Ale dawno nauczyłem się zamieniać marzenia w plany Ja mieszkam chyba w piramidzie Im wyższe piętro tym na co dzień mniej sąsiadów widzę Lecz sram na to, na ten ich wysokości lęk Z wysoka lepszy widok jest, teraz to wiem! [Refren: Bob One] [Zwrotka 3: Kobra] Ludzie kochają cię gdy starasz się i nic nie masz Gdy stajesz na podium po laury to chcą cię z niego zjebać Polska mentalność, potrafią tylko kurwy słać Źle mi życzą wciąż, bo tylko na to te kurwy stać Na ludziach możesz się przejechać jak na quadzie I na glebę kładzie pies cię, bo twój ziom był z nimi na układzie Albo inaczej, masz ziomka, niby znacie się A opordala chatę z fantów, gdy w tej chacie nie ma cię Kurwy jak macie się? I nie ma Maciej siema więcej Kumpli nie po to mam, bym musiał patrzyć im na ręce Jak ginie hajs to nie ma przebacz, choćbyś płonął Skurwysynu jeszcze spotkam cię i masz jak w banku ciężkie solo Na wyższy level wchodzę, oni z bólem w dupach w miejscu Kto stoi ten się cofa, sorry, ale tak to jest już Fałszywi ludzie i fałszywy świat zakłamany Dla nas maski są jak kondom, nie zakładamy [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]