Bisz - Dorośli lyrics

Published

0 288 0

Bisz - Dorośli lyrics

[Zwrotka 1] Puff! i jesteśmy dorośli Wszyscy stąd dawno już poszli Po rozum do głowy i doszli do Wniosku, że nie chcą być gorsi od Całej tej pieprzonej reszty Co w najlepszym humorze pieprzy To wszystko w co wierzyliśmy od dzieciaka I czy tylko mi się chcę płakać Gdy skreślić chcą nas? Za brak ortografii, oblane klasy Wciąż do nieba trafić próbują A z ziemi robaki jak bug przez otwarte u Naszych dłoni wędrują – to cud Jeszcze nas słucha wiatr Gdy prosimy żeby nie dmuchał w twarz Gdy niewypał naszego życia Przestaje tykać, zegar i wybucha płacz [Refren] Wśród rozrzuconych butelek, zabawek, zostaję Wierny przegranej I nawet jeśli racji nie mam, przynajmniej nie kłamię Wierny przegranej Jedyne co mam, jedyne co miałem Ambicje z tektury, zapały słomiane Kim byłem zostaję W tyle A ty żeby wygrać oddałeś ile? [Zwrotka 2] Uff! już jesteśmy dorośli Upodabniamy do roślin się Dalekie sztormy nie burzą naszego spokoju Jarzmią je The Doorsi w tle Gdy nas usypia estetyka życie jest ładne póki nie dotyka się go W budce pod blokiem ochroniarze siedzą Od płotów odbija się zło Trudne sprawy do zimnej kawy Niewinne myśli, o ślicznej niani Projekty w pracy, na wakacje plany W niedziele kac i niewiele poza nim Lecz masz tajemnicę Choć gin śpi w butelce, bo nie ma już życzeń I gdy w głębi ciebie coś zaczyna krzyczeć – ćśśś... – taki jest świat, takie jest życie [Refren] Wśród rozrzuconych butelek, zabawek, zostaję Wierny przegranej I nawet jeśli racji nie mam, przynajmniej nie kłamię Wierny przegranej Jedyne co mam, jedyne co miałem Papierowy bunt żołnierzy z zapałek Kim byłem zostaję W tyle A ty żeby wygrać oddałeś ile? [Zwrotka 3] Cóż, już jesteśmy dorośli Poślij mi uśmiech, zachowaj wilczenie Pośliń palec i powiedz skąd wieje Czas... niczego nie zmienię już Nie wiem czy na tę nostalgię starczy otępienie Lecz się nie przejmuję już Winę spłukuję winem i przybieram minę Która mówi - nie czuję już Potrzeby by znaczyć Nie muszę nic tłumaczyć ci Kantowski imperatyw, tak Nie robię nic poza tym I przesiaduje tam, gdzie doki z zatoką Tworzą idealny splot okoliczności W których strupy łagodniej odchodzą Z dorosłych kolan, już bez niewinności [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]