Czasem jedyne co pozostaje To ten bezsensowny upór Natrętna myśl, Że trzeba realizować marzenia Nawet jeśli nie mają innej wartości Niż to głupkowate 'bo tak mi się uroiło' To jest pasja, Później obsesja, Na końcu zmęczony triumf Albo nieznośna porażka Lecz tylko 'to' tak napędza - Zrobić to, och, zrobić to! Co? Coś żeby przestać czuć miałkość To jedyny powód Dla którego można coś jeszcze Poświęcić Zmusić się Do ostatecznego wysiłku Pracować szczerze Przełamać Siebie Przyzwyczajenie Opór Nie wiem czy to się wybiera Nie sądzę To nie jest tak że możesz być kim chcesz To jest tak, że może uda Ci się osiągnąć Maksimum siebie Mniej lub bardziej szczęśliwie Bo nie wybierasz czasu ani miejsca Ani skłonności które nabywasz przypadkiem (wszystkie matki świata powinny czuwać Nad lekturami swoich dzieci - Bo co ze mną zrobił Norwid? - a jednak dziękuję za to, a Ty mamo Płaczesz nade mną spóźnionymi łzami I czemu nie jestem kimkolwiek innym? Nauczycielem, sprzedawcą, architektem, Żeby to wszystko było choć odrobinę Prostsze..) To wszystko i ja w tym wszystkim to Ślepy los (czy też przemyślny scenariusz Boga, prawo karmy, czyli w efekcie - To samo tak samo nieprzeniknione) I to jest (jak) miłość Trwasz przy tym Nawet jeśli nie przynosi Ci nic Oprócz cierpienia Pasja Nietzschego Pasja Rockefellera Pasja Bukowskiego Pasja Don Juana Pasja Chrystusa Do bólu Ale tylko 'to' tak napędza Tylko to kreuje bohaterów mimo woli Uczucie Że muszą to zrobić ponad wszystko I robią to