[Zwrotka 1: Leh] Nie lubili mnie? Zmienili zdanie Ludzie chcą mnie znać, żeby się chwalić Byłeś tu wcześniej? Możemy zapalić Szeroka skala, mówiłem już o aglomeracjach? Holak mówi, że czekają też małe miasta Najlepszy z żyjących, wszyscy wokół są martwi To znaczy martwią się o swój hajs, swoje fanki Czasem na kacu jebnę sobie jakieś śmieszne słowo Potem słyszę to od Twoich ziomów, kiedy stoję obok Influentny wariat Dzisiaj mogę nadać Tobie ksywkę, jutro będzie kurwa oficjalna Palę zeszyty, coś jak końca szkoły świętowanie Joł, Herlitz nie nadąża z wysyłaniem Zjadam płyty, jak prościuutto Weź mnie na wesoły kawałek I tak Cię nazwą kurwa samobójcą Sam sobie szefem, wiem co zrobię Choć w sumie Ty mówisz, a ja robię Chcesz jeszcze stylu? Nie mogę powstrzymać dopływu punchy To boli, jakbym miał związane ręce z tyłu Odpał, jakbyś wziął grzyby Wrogów pali jak pokrzywy Tak buja karkiem, że jesteś po krzywym To arcydzieło sztuki, a ja tylko sobie bazgram Złote dziecko, jak Pazdan, nie dla dzieci w gimnazjach Źle się poczułem, muszę przerwać na chwilę Ten bit jest chory, chyba się zaraziłem Nie zaznałeś w życiu pasji? Pierdolę twą opinię Jebać plastik, chcę gotówę i zapomnieć o pinie Ty myślisz o mnie, kiedy zapytany jesteś o Gdynię Dar młodzieży, flow to płynie Suki zamiast wody, wolą pić kurwa mą ślinę Greenpeace mnie nie lubi, no bo znów palę roślinę Ziomek skręca z dwójki, jakby z autostrady zjeżdżał Ziomek skręca z dwójki, jakbyś sam to spalił, zjeżdżasz A przydrożne kurwy z boku obserwują spektakl Wygram tym krążkiem mecz, a to pierwsza tercja Ona mówi, żebym wpadał - akcja wolny kwadrat Może wpadnę, najpierw musze nagrać, rano przeginamy Oboje wiemy, że już na mnie czas Gdybym wyszedł stąd chwilę później Minąłbym jej starych w drzwiach Nie potrzebuję rąk, żeby zrobić spliff Nie potrzebuję refrenu, żeby zrobić hit Konkurencja nie śpi, ma otwarte oczy ze zdumienia Wyłącz ten kawałek, no to obudzisz się ze snu teraz Mówią, że jestem dziwny Wczoraj słuchałem soundracku Z Heroes'ów III po zjedzeniu pixy Wszystko zrobię na bicie, bycie ze mną w studiu To duchowe przeżycie, ja to nowe odkrycie GDY od urodzenia otwieram głowy Dawać mi klucze do miasta, kurwa teraz Na to gówno nie ma skali, jebana kopalnia punchy Jakbym otworzył grób Muhammada Ali Ktoś tego nie lubi? Odsyłam do książeczki w tłustym kocie i do Scary Movie Mówią, że jestem zły Jak po dzwonku w szkole byłeś pierwszy pod drzwiami Byłeś moim obiektem kpin, joł [Tekst i adnotacje: Rap Genius Polska]