Bazi - Śmierć lyrics

Published

0 102 0

Bazi - Śmierć lyrics

Wychodzę w słuchawkach z domu lubię tak sprawdzać albumy idę tak bez celu ziomuś nocą mijając se tłumy To co się stanie to szok byś tego nie skminił ziomal Idą dwie panie za nimi on a tuż za nimi Ona Czyli ta postać czająca się stale w zmroku Przerażająca ja tuż za nimi parę kroków One zaczęły się żegnać jedna wbiła do klatki Nie wiedząc że dziś może widzą się po raz ostatni On zwolnił kroku mając je na widoku Schował się w mroku lecz widziałem błysk w jego oku Gdy tamta dziewczyna już w końcu została sama Myślę to się zaczyna i to zakrawa na dramat Pochowali się nawet życzliwi sąsiedzi A może to nowy demon mnie znowu odwiedził Ona rusza on idąc za ciosem ją śledzi Idę za nimi słyszę że pod nosem coś bredzi Ref: To śmierć, która odwiedziła nas znienacka To śmierć, czy to jest jej kolejna zasadzka To śmierć, która trzyma nasze życie w mackach To śmierć to śmierć to śmierć to śmierć to śmierć (x2) Myśle se gość wdupcył dragi lub psychopata Nie zwraca na mnie uwagi jest tylko ta małolata Spojrzenie ma jadowite jak kobra zęby Niesamowite bo wpatrzony w nią jak w obraz święty Znowu brzemię tu sobie składam na barkach Bo śmierć ciągle za nami się skrada po zakamarkach No i do tego się teraz śmieje bezczelnie Jakby miała beke widząc co teraz dzieje się we mnie Bo nie wiem co robić dodaje mocy ziomy adrenalina Cwela to wina hormony w nocy melatonina Bo zaraz moje szpony dojadą tu gościa Nie chcę o zaginięciu jej tu czytać w wiadomościach To mogła być twoja matka, córka lub siostra Więc z mojej strony będzie tu raz dwa kurwa riposta Widzę że sie denerwuje na zmysłach polegam ziomie Więc bacznie go obserwuję gdy nagle podbiega do niej Ref Więc idę za nimi ściśnięte pięści mam w gotowości Lecz wyłapałem coś z jego treści tam o miłości Mówi że ją kocha od pierwszego wejrzenia W końcu się odważył podejść bo nie ma nic do stracenia Więc pięć metrów od nich siadam na ławce Wertując spektrum zbrodni badam oprawcę Patrzę na śmierć ona się tu śmieje coraz głośniej Patrząc na mnie no to się tu uśmiecha radośnie Więc skołowany każdy tu ogarniam detal Gdy z piskiem opon zatrzymuje się tu czarna beta Wychodzi kark trzymając kij od bejsbola "TO Z NIM MNIE ZDRADZASZ TY SUKO?!" tak do niej zawołał Nim coś zdążyła powiedzieć on go napierdala w łeb I bezwładnie spadł na ziemię a chodnik zalała krew z jego czaszki I teraz wszystko wiadomo bo jebana śmierć przyszła po niego a nie po nią