Bartosz Miszczyk - Kaktus lyrics

Published

0 103 0

Bartosz Miszczyk - Kaktus lyrics

[Producent: Szur] [Zwrotka 1] A może tak zagrajmy na noże, nie panczlajny! Na poczet kwarantanny… Najgorzej! Nie na żarty A potem zapytajmy się zmarłych o karmę… Czy czarne jest białe, a białe jest czarne Ostrze halabardy wbijam w potylicę czaszki… W najgorsze zakamarki… Zrywam polityce maski Polski biznes plastik – po wizycie drzazgi Błazny, znowu policzycie czas mi?! Debata o nas – anty… Dekada propagandy… Jebane ignoranty Plejada do balangi… Żenada to wasz plan był? Żenada to was hańbi! Padła zapora ścian tych… Szczelna zasłona prawdy Nie dali nam rady, gdyby z nami grali fair-play Daj mi werble! Daj mi pętle! Gdy na nich zerkniesz, Ty – blady lęk, wiem… Te rafinerie, he, dla wyświetleń… Halo… halo stąd… Myślisz, że powalić może dąb stado wron? Błąd Wiara w zabobon… Planowali na nas samosąd… Zabolało, bo topniało siano z kont. Błąd Charaktery mamy, naszą panoramą front… Błąd! Mamy mikrofony Gramofony, rymy, spadochrony, białą broń. Błąd! Karma jest jak Salomon [Refren] Siedem tłustych lat już… Pełen pusty bak już… Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus! Siedem tłustych lat, spójrz! Jeden pusty arkusz Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem! Chuj z tym! Stuff krusz! [Zwrotka 2] Kiedy wyłączę mikrofon, paru będzie miało święto, szczęką robiony rozpierdol! Champion… Nie powiedzą tego głośno, bo w nich budzę lęk, yo! Panie dzięcioł, oto pana węgorz! Planowałem palec, ale wracam z całą ręką Mimo to nie macham teraz przed kamerą pengą Lubi, czy nie lubi? Szanuje, czy nie szanuje? Ale nie możne nie liczyć się tu ze mną! Ę… Ą… Siemano! Jadę jak kocur Gdzie masz flow, jak nie ma koksu? Jebać ZOO – zabierać z oczu! Teraz sztos wjechał na odsłuch Nie ma co, bywa, jeżeli się z chujem zamienia na rozum… Moralny kręgosłup Mega-lot, dwie dekady mamy, a kiedy się uśmiechamy, odpowiada uśmiech losu… Leszczu Ty wyglądasz mi na kwiatek na stolcu Plamę masz z moczu i karierę z brązu… Robię strawę na gwoździu… Poczułeś woń ziół? Won! Do obozu, po to grono obrońców I ramię odbiorców, panie pieniądzu… Ja kiedy daję plamę – daję plamę na Słońcu… I łzawisz jak Horus od okopląsu… Wieczny odpoczynek Tobie – Amen na końcu! [Refren x2] Siedem tłustych lat już… Pełen pusty bak już… Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – na ręce wyrósł im kaktus! Siedem tłustych lat, spójrz! Jeden pusty arkusz Na pytanie, czemu was nie doceniają, mówię – nie wiem! Chuj z tym! Stuff krusz! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]