B.O.K. - Beton lyrics

Published

0 141 0

B.O.K. - Beton lyrics

Powiedziałem kiedyś komuś śmieszną historię o moim zyciu, ale ten ktoś się nie zaśmiał. Powiedział tylko: - To był beton! [Zwrotka 1] Mam podejście tanich linii lotniczych do życia Ważne że jakoś leci, choć często nie ma za co oddychać Na oko lipa, od dziesięciu lat trwa kombinatoryka Ale na koncerty w Polsce Kombii wciąż pomyka Nie składam broni, konstruuje bomby I wysadzam, z siodeł za pomocą gier słownych życie to książka, chcę z niej skreślić wrogów Na to najlepszy sposób mam - zaczarowany ołów Z dnia na dzień tu, życie gna stojąc w miejscu Rany się goją na łokciach i babrzą w sercu Patrzę jak nowe pokolenie wchodzi na blok Ja powoli zapominam jak to jest być młodą łajzą Się żyje, nie tracę pulsu, w ciężkich sytuacjach Biorę dwie blachy na klatę - defibrylacja To inklinacja, wokół bloki jak Stonehenge Księga mądrości, nic nowego pod słońcem, ziomuś [Hook] Moje życie tu, wciąż wygląda tak samo, samo Zaraz strzeli chuj, lecz nie daję za wygraną, rano Nie chce wstać się znów, ale trzeba to zrobić, robić Jak przykazał Bóg, trzeba pchać ten syf [Zwrotka 2] Z podziemia koty wyskają jak z szampana korki My orzemy jak możemy nic nas nie uwalnia z orki Worki pod oczami, dziurawe kieszenie Widać jak na dłoni to że nie jest dobrze, udaję że nie wiem Nie mam czasu na żal, wstecz się też nie cofnę Mówią "Biszu to mistrz" - pieprzone tautologie życie jest dalej tutaj i nigdzie nie wybiera się Nie latam w biznes klasie, zdarza się na piździe czasem Popłynąć, za daleko jak Kolumb Zamiast Ameryki odkryć kołdrę w cudzym domu życie to sen wariata, obudzić się nie ma jak Bóg pomylił mnie z Hiobem, ja dalej się nie kajam Jestem słoniem w składzie pierdolonej porcelany Czego się nie dotknę kończy w kawałkach - je nagrywamy Mówią piszę o niczym, nie zdają sobie sprawy że moje życie ostatnio jest o tym samym, to beton [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]