[Zwrotka 1:] Znów chciałem być tym typem co tutaj zrobi więcej Jak słyszę "Przerywam ciszę" to zrobiłbym to z zębem Bo progres nie odpuścił i lecę konsekwentnie Z przekonaniem, że nic nie jest limitem i prędzej Czy później, ta, znowu mi nie wyjdzie Zrozumiesz gdy mnie poznasz to sukcesu wyznacznikiem jest To nielogiczne i durne, ale jak się nie przykładam no to wychodzi tak, że Ci buja łeb Więc mógłbym pisać teraz o tym, że słonko świeci I gra muzyka na podwórkach bawią się dzieci A na głośnikach u sąsiada Scooter leci Chłopaki przed domem always hardcore zaraz wóda wleci Dzień jak codzień, koniec z końcem, lecz na twarzy przepych Noce mocne, ranki gorzkie - mówią trza to leczyć Inni akceptują, bo się boją, że mocniejsze plecy Nie ich problem, więc nie będą tu na siłę z tego robić hecy (rety,rety) złodzieje czy rzezimiechy Komentatorzy wieszczą zgubę ludzi miast pociechy Tu wieść życie godne może nawet kretyn Czy jak tam se ich se ponazywasz, piękne to epitety W ustach lufki, w nosach diamentowe krechy To ludzie puści i gnuśni, ale to są oni nie Ty Ale to są oni nie Ty [Skrecze : Avens] [Zwrotka 2:] Wyjdę na miasto jak zawsze krok+krok Wychodzę gdy jasno, wracam kiedy już zmrok I tak jak codziennie mijam te same twarze To tak wrażeń z nich odczytać nie jestem w stanie Pijam tak kawę codzień, przynajmniej jeśli mogę Czas nie zawsze pozwala jeśli w biegu deptam głowę Własną, to cudne miasto, wszyscy karcą że cuchnie brudem, kurzem i betoniarką W sumie je lubię ma swój specyficzny urok Nie wiem czemu to zawdzięcza chyba żyjącym tu ludziom Nie mam rynku żadna z knajp, to żaden kurort Po mordzie też dostaniesz jeśli tylko się tu wkurzą Pytanie za co? nie mam pojęcia - nie moja sprawa Jak do mnie problem to raczej stąd już spadam Jestem tylko przechodniem, nic mi się nie stanie Mam nadzieję, chcę skończyć swoje... opowiadanie [Skrecze : Avens]