Asfalt - Idiotko moja lyrics

Published

0 194 0

Asfalt - Idiotko moja lyrics

[Zwrotka 1] Przyszła specjalnie pod moje liceum, by pokazać że jestem jej A chyba nie chciałem, by wiedziały Pocałowała mnie, żeby pokazać że jestem jej Skumaj to jaki byłem zmieszany Zawsze wolałem tu porabiać niż obrabiać dupę Dzięki takim jak ja niejedna Ci nie zaufa I po części mają rację gdy mówią że jestem fiutem Bo to on jest częścią mnie, no bardzo śmieszne kurwa, kawał fiuta Zbiera mi się na joke'i, bo dziś za nie biorę love A po wszystkim nie zebrało się nawet na sorry I nie wiem czy dobrze pieprzę, miłość odmienia jak 'to be' Ale dobrze pieprzę, jesteś, jestem, to wystarczy, true story Aż chciałoby się wcisnąć w garniak jak Stinson Znam miejsca, w które chcę Cię zabrać, jak wyrko Moja nieelegancja nakreśla mi plan na przyszłość I nie ma Cię w nim dłużej niż do ranka, tak mi przykro [Refren] Wybaczcie drogie dupy, że obnażam prawdę Ale nie jest powiedziane, że nie chcę żeby to było kłamstwem Dziś umiem się tylko śmiać kiedy mówią "na zawsze" A kończy się tak jak zawsze Wybaczcie tanie dupy, że obnażam kłamstwo Bo tak ładnie wyglądacie mając nadzieję, że to jest prawdą Puste kieszenie mam więc nie stać mnie nawet na pardon Bo kupiłem sobie skrzydła i unoszę się ponadto [Zwrotka 2] Olałem dawno sms-y z nią i to mnie cieszy ziom Choć to mnie męczy ziom, fakt, że nie ma mnie już męczyć kto A w bani mętlik zabija fakt, że blant się tli i wjazd pętli Daje możliwości bezlik, nie potrzeba więcej mi Ale muzyki nie zrucham jak V Mam tu swój labirynt jak faun, nie mogę się odnaleźć Choć mówię sobie "mam plan" I to jest całkiem spoko plan, nawet za darmo może nas zawieść Gdzie tylko zechcę, wsiadajmy kochanie A i tak płacimy za benkę rozczarowaniem To już ostatni przystanek Czeka nas spacer po linie, chodź i pokaż czym jest przywiązanie Albo rozwiąże ten supeł i zwalę konia Albo zerżnę Cię jak zwykłą sukę mówiąc "jesteś wyjątkowa" Mając w dupie to, że chcesz zasypiać znów w moich ramionach Tak cię kocham Ty idiotko moja [Bridge] Tak cię kocham Ty idiotko moja Tak cię kocham Ty idiotko ma [Refren] Wybaczcie drogie dupy, że obnażam prawdę Ale nie jest powiedziane, że nie chcę żeby to było kłamstwem Dziś umiem się tylko śmiać kiedy mówią "na zawsze" A kończy się tak jak zawsze [Zwrotka 3] Zaraz puka mi oczko, nie mam komu mówić żonko Ale mam coś co, wbija się w panny jak żądło Po koncertach z każdą żądną przygód Kręcę filmy, Twoja rola? Znasz ją, kręcę sobie POV tu Odpocznij pracoholiku? Odpoczywam tylko w pracy Po niej piszę, czasami do świtu Przy tym se przypalam baty i wale Tigery I piszę do szefa, że tak kurde wyszło i chyba L4 wiesz Przynajmniej dzień se lepiej spędzę Pokminię o nowych tekstach albo lepiej, o nowej panience I tak wstydzę się, nie wiem zagadać czy polubić zdjęcie A może coś tam, że napiszę dziś dla niej piosenkę O seksie koniecznie, powiedzcie, no weźcie wy głupi Popatrz na swój zawód, powiedz jak tak możesz żyć bez groupies? Tu u nas tylko trzy opcje brachu, ujarać się, naćpać, upić I co tylko se wymyślisz, one lubią banialuki [Refren] Wybaczcie tanie dupy, że obnażam kłamstwo Bo tak ładnie wyglądacie mając nadzieję, że to jest prawdą Puste kieszenie mam, więc nie stać mnie nawet na 'pardon' Bo kupiłem sobie skrzydła i unoszę się ponadto [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]