[Intro: ZdunO] Zet do O Metronom Pytasz co u mnie? Posłuchaj [Zwrotka 1: ZdunO] Brak kasy i pracy, 10 lat wjebane w rapy Zostały dresy i snapy i sapy bo mam drogie szmaty Sprzedałem bluzy, żeby kupić coś do chaty Narosły długi i do tego spłacam raty Czy tęsknie za czymś? Kurwa, nawet nie pytaj Na bitach dopiero powracam i wola życia Chce dzisiaj, dla mojej kobiety kwiaty i szampana Z rana śniadanie do łóżka na wyspach Bahama A mama niech będzie zdrowa i dumna z Adama Dojde do tego choćbym miał to zrobić na chama Mam zamiar, póki moge pizgać wersy Póki moge udowodnić sobie, że jestem lepszy od reszty Że mimo tego, że los nie sprzyja od zawsze Sam sobie umiem stworzyć szanse i wykorzystać Życie to bitwa jak freestyle Albo umiesz odpowiedzieć albo stoisz jak pizda [Refren: ZdunO] (x2) Pytasz co u mnie, czy wszystko w porządku Czuje się jakbym zaczynał znów od początku Te kilka tysięcy liter, przemyśleń, wątków Znów do nich wracam nie słucham głosu rozsądku
[Zwrotka 2: ZdunO] W imie ojca, mój ojciec miał na imie Andrzej I pewnie gdyby był tu ze mną miałbym jego wsparcie I pewnie gdyby był tu ze mną miałbym szkołe i prace Inaczej brzmiałyby te wszystkie wersy o tacie Ale nie ma go, i mimo tego, że to wraca wciąż Boli jak diabli, ale przestałem już składać broń Biore ją w dłoń i ide po swoje, nie ide po kogoś Moją bronią, moje solo, moje wersy, moje moro Wygnany na zawsze, wygnany za prawde Wygnany za beefy stoczone w podziemnym drafcie Zużyty pancerz, pancze spisane na kartce Palce ujebane w tuszu od wypisywanych zmartwień To ja, ukryty między wierszami Już chyba nie idzie mnie bardziej zranić To trueschool synu, mimo to jest bardziej męski Niż wasze białe kreski, hajsy, zruchane panienki [Refren: ZdunO] (x4) Pytasz co u mnie, czy wszystko w porządku Czuje się jakbym zaczynał znów od początku Te kilka tysięcy liter, przemyśleń, wątków Znów do nich wracam nie słucham głosu rozsądku