Nie chcesz ze mną beefu, jakbym był z XL Foods
Nie chcę twojego syfu, mam swoją misję tu
I wrzucę to na rapgenius, przygłupy nie skminią chyba nic z tego kawałka
Pewnie się ze sceną skłócę, niech mnie winią, mówią, że rośnie ego Rafałka
Rośnie, proporcjonalnie do twojego ciśnienia
Ja jestem górą, więc mi ono nie urośnie
Te wersy nie ban*lne podbudowują ego podziemia
To płynie mi pod skórą i napędza wciąż mnie
W pełni wykorzystać bity PROSTA SPRAWA, nadeszła pora by tu ZROBIĆ HAŁAS
Będziemy stale robić hity POSTAW NA NAS, obudziliście potwora, DZIŚ NASTAŁA
Era bohatera co napiera na bębnach
Rozpiera mnie energia by teraz rozpieprzać
Twoi super idole to wacki
Słuchasz ich tylko dlatego, bo robi tak twoje otoczenie
Gubisz swą wole i biegniesz za kimś
Kogo tylko cyferka zdobi, ja się nie boję, bo to zmienię!
A ten gimborap w Empikach powinien być darmowy
Niech się dowie gimboklika, że to ja mam ten dar mowy
I chcę przejąć scenę rap, wbity chuj w nich brachu nadal
Niech się śmieją wiele lat, szóstki na luzaku składam
Rap mą nadzieją, cele mam, bluzgi są dla wacków, badaj
Niszczę ją, scene, tak, by wam w mózgi zakuć bragga
Jestem w lepszej lidze, łamacz kodów, ty masz lirykę nudną
I niby idziesz do przodu, a się pajacu cofasz #moonwalk
h*mogimby boli, że my mamy okropne parcie na ten tron
h*monimy, polisemy, wielokrotne, akcje z flow
Śmieć nie wie o czym mowa, b**h please, wywyższa się ponad wszystkich
Pruje się ⚛ do nas dziś i nie wiem jak przekonać pizdy
By skumali choć odrobinkę co jest pięć z techiką
Płynę na fali, szlifuję nawijkę i się nie boję spięć z publiką
Mam własne zdanie, znie-na-widź-mnie
Przekombinowane rymowanie, w wer-sach-dziś-chce
Dać dobre patenty a nie liczyć na ten-ta-ni-fejm
Tylko to mi da satysfakcje baranie, pora, by przestać milczeć
Zobacz, jak jest mi łatwo zaprezentować tyle stylów nawijki
I rozegrać tą rundę sposobmi, o których nawet ci się nie śniło
Zżera ich zazdrość, poskramia ich bieda umysłowa, mój styl gibki
Robi burdel i pokazuje że na dobrą sprawdę żaden by tak na bicie nie popłynął
Daję dziś ci ostre bragga, robię robię postęp nadal
To takie proste, błagaj o umiar i o to bym Polsce nadał
Trochę tego sk**a, którym rozkurwię kraj po tej płytce
Zachowując czillaujt, lecąc do góry, high, flote dziś chcę
Mimo, że jest zgubą dziś ten szmal i stanowi problem
A oni mówią mi, mówią mi, mówią mi ciągle
Że rym dla rymu, żenada, że w tym brak sk**u tu nadal
Ja w tylu stylach synu tu gadam, wack ma pięć minut i pada
Starczy to, Alfabetyczny Aerobik i strzała, techniczny number one
Mityczny underground przybył zniszczyć tamten chłam
Mam zwałę z was chujki, to ja w sobie prawdę mam
To kawałek tej bułki która utknie tobie w gardle man
Hahahahahahaha, to tylko przedsmak
I powiedz tym wilkom, że nadchodzi bestia
Czarna owca, przynosze im wstyd wzbijając się na n***a level
To marna opcja, nie zbierają bawełny, a chcą mnie w nią owijać i sam nie wiem
Co oni mają w głowach, każdy chcący być gwiazdą, jest nikim
Podziemie to Zion, zobacz, ostatni bastion techniki
Tylko siąść i płakać, ale szkoda słów, już udowodniłem wyższość
Przydałby się zakaz, bo nadeszła na rap moda znów, oni na siłę być chcą
Tacy świeży, a tylko mówią powoli pod trapowy bit
Ciężko mi uwierzyć jak wkręcają dzieciom do głowy mit
Ale nadszedł czas rozliczenia, żaden z was nie sprosta, przykre
Jak też masz dość ich pierdolenia, to postaw na Wywre