[Zwrota I] Stuk kopyt, kościelne dzwony, ryk trąb i klaksony Torem wiodącym z tunelu na perony, suną kolei wagony Na dworcu w nocy potworne mrozy, ostre jak krawędzie noży Mistrz Ceremonii, moi drodzy, tworzy obrazy w stylu grozy Hardkorowego basu nuty skomponowane w chore utwory Upiorne numery trafią do głowy przez bębenkowe błony Pastor rapu wyszczeka przekaz z ambony przez megafony Bezprzewodowy mikrofon dzierżony w dłoni został włączony Na fonii puszczony mroczny motyw z magnetofonu Sony Ziom przerażony jakgdyby oglądał p**no-horror Tromy W pieprzony plazmowy ekran wpatrzony niby uzależniony Emsi gryzmoli bazgroły i pitoli potłuczone farmazony Usmażony jak bekon przez z formaldehydu gibony Mózgowe opony ma niczym grunt rolny zorane przez brony W trakcie lobotomii płat mózgowej kory został porażony Przez elektrody respiratora podłączone pod naładowane akumulatory Hip-hopowy lord Łodzi rozbuja b-boji pompony
Lachony zrobione na klony Madonny zleją się w tampony Spory meteoryt nie wykryty do tej pory przez sensory Niczym cyklon przypierdoli centralnie w upalone neurony Plemię Indian z Arizony przed zachodem kosi plony żółtych kolb kukurydzy rosnących wśród snopów słomy W stawie na tafli wody zwłoki unoszą się jak pontony Szkielet opleciony przez kokony wdowy porosły glony Skorpiony oświetlone przez ultrafioletowe neony Zielone gekony, tygrysie pytony i kolorowe kameleony Omamiony przez fantomy widzę, że horyzont stał się czerwony Zamglony przez kłęby chmur ciemnogranatowych jak gawrony Z obłoków niby harpuny z hukiem fruną potężne gromy O mocy ton atomowych bomb wystrzelonych z dział Nawarony Dom nawiedzony przez zmory, zombie, upiory i wojny demony Został zdewastowany od fundamentów aż po same balkony Szpony zła; na salony zza zasłony wbił szalony fantom Wpieniony jak szampon albo Samson, napalony Charles Manson